Nie. Twarde, związane z doświadczeniami zakaźników w ciągu wieków (ale i zwykłym zdrowym rozsądkiem) rozumowanie.

W tym jest róznica pomiędzy kierującymi przebiegiem reagowania na epidemię odpowiedzialnymi zakaźnikami a różnymi "mędrcami" pyszczącymi w internecie, że oni są odpowiedzialni i przewidują skutki swoich działań.

Zapominałaś dać źródło bo to na pewno nie twój wpis.
Dalej nie rozumiesz dlaczego zestawiłem kowid z MZOM-R , ale już daję sobie spokój.

Wpisz w googl liczbę zakażeń
To nie był Twój wpis. Wykazałam ci absurd porownania zakażenia meingokokami.

Nie używam gugla.

I wszystko jasne

No jasne. Dziwie sie ze uzywasz komputera, przeciez to tez narzedzie szatana, jak sie glebiej zastanowic - razem z guglem.

Nie, to jest właśnie klasyczna gdybologia i wróżenie z fusów.


Poprawka - kierujący walką z epidemią nie są za nic odpowiedzialni. Oni przecież tylko "doradzają", więc jak przyjdzie co do czego, nie będzie ich można postawić przed sądem za to, co zrobiono z krajem w czasie tej epidemii. Bezkarność i status nieomylnego "eksperta" sprawia, że ci ludzie są wyjątkowo niebezpieczni.



A o innych wyszukiwarkach waszmoście nie słyszeli?

Fajnie że ten wątek wypłynął.
Epidemia jest problemem interdyscyplinarnym i takiego podejścia wymaga. Nawet zakładając, że zakaźnicy gremialnie uznali, że należy cały świat medyczny skierować na walkę z covid i to w tak absurdalny sposób, jak to zostało zrobione w PL, to skąd przekonanie, że tylko zdanie zakaźników należy brać pod uwagę? Czy zakaźnik jest z racji swojej roli wystarczająco kompetentny w ustaleniu, ile nadmiarowych zgonów spowoduje paraliż służby zdrowia?

Jaaasne. Należy uwzględnić też zdanie florystów i narciarzy. Nie mówiąc o internetowych mądralach bez śladu kwalifikacji.

Hitler miał specjalistów rasowych, który mu mówili że Polacy jako Słowianie to podludzie. Ci specjaliści nie uwzględniali zdania polskich nauczycieli, szewców, matematyków czy chłopów, którzy nie czuli się podludźmi a byli represjonowani.

Polak miał się tylko słuchać (dla swojego dobra oczywiście) choć ktoś obcy decydował o jego życiu, jakiś "specjalista" - ot to jest myślenie kowidiotów.
"Specjaliści rasowi" byli ekspertami a wykonawcami gaulaiterzy, wermaht, gestapo i kapusie - zupełnie jak dzisiaj, też są specjaliści w kowidzie a wykonawcami urzędnicy, sanepid, policja i kapusie.

Jeśli PiS ma rację, to czemu potrzebuje pałki i represji?
Jak jadę drogą po gołoledzi to od razu sam zwalniam i tak samo mijam samochody jadące ostrożnie - nikomu nie potrzeba policji by mu nakazywała wolną, uważną jazdę - ogromna większość sama to rozumie.

To prawda, wiekszosc ludzi tak dziala. W Szwecji na poczatku epidemii nie zamknieto kin, ale frekwencja w nich spadla o 90%.
Najwyrazniej Polacy to nie Szwedzi.

Polacy to nie Szwedzi. U jednych jeszcze pozostał system wartości a dla drugich wartością stał się byt, własne istnienie, więc koncentrują się na ochronie tej wartości. Polak liczy na pomoc drugiego człowieka, więc relatywizuje zagrożenie, Szwed liczy tylko na siebie. Rodziny rozpadły się. Zabranie systemu wartości, w tym wolności skutkuje ich obroną. Szwed nie wie czym jest wolność, więc bez problemu sam sobie ją ogranicza. Inaczej mamy ukierunkowany lęk: Polak chroni wartości którą jest wolność, Szwed broni wartości, którą jest własne życie.

Polacy zaszczepiliby się bez problemu, gdyby nie podchodzić do nich od strony odbioru im wartości, którą jest wolność. Kiedy sami zaczęli dostrzegać potrzebę szczepień mamy kolejki. Sama spotkałam się z wieloma osobami, które zmieniły zdanie w tym zakresie, w tym ja sama.

Od wieków znane są schematy myślenia narodów i wartościowanie jest nie na miejscu. Inny nie oznacza lepszy lub gorszy. W takim wartościowaniu zwykle odsłaniają się własne kompleksy i widzenia siebie jako elementu tłumu, który należy wyidealizować. Pochodzenie należy zmarginalizować, bo wstyd; wówczas i ja wyglądam lepiej, bo nie wiem kim jestem. Te kompleksy ma część emigracji, więc znajdą każdą okazję, by to zaakcentować. Polacy są inni niż Szwedzi, inni niż Rosjanie czy Niemcy. Inna historia ukształtowała inne społeczeństwa.

Wyprali wam mózgi - ot co i nie ma to nic wspólnego z "umiłowaniem wolności". Wielu ludzi z poza grup podwyższonego ryzyka i nawet ozdrowieńców "szczepi się" bo nie wiedzą, że nie muszą, a reszta bo usłyszała, że "nie wpuszczą ich do lekarza i urzędów".

Kampania socjotechniczna, na która wydano chyba miliardy i zaprzęgnięto do tego aparat urzędniczy i aparat represji - nie dziwne, że pod taką prasą propagandowo-przymusową wielu ludzi słabej woli i niskiego rozeznania uległo, ale zabawne jest to, że ci co temu ulegli, zracjonalizowali to w "wybór wolnej woli" bo no cóż, bieg w stampede nie jest zbyt chwalebny...

Wpuszczają do lekarzy i szpitali. O nic nie pytają, w onkologicznych też. Moją sąsiadkę zarazili w szpitalu koronowirusem i już jej nie ma. Kiedy moja koleżanka poprosiła o odroczenie czasu zabiegu operacyjnego na czas po szczepieniu, poproszono o zgłoszenie się w późniejszym terminie, już po szczepieniach. Nikt jej nie wyrzucił na koniec kolejki i niczego nie żądał. Wieści babć spod spożywczaka (rodzaj mentalności) sobie pozostaw na własny użytek i własne lęki lepiej ukrywaj. Ty się boisz. Inni boją się lub są odpowiedzialni a jeszcze inni liczą na to, że odporność stadna zostanie uzyskana bez nich.

Niestety, w większości wypadków to prawda. Podpytałam moich znajomych w wieku ok. 30 lat, dlaczego chcą się zaszczepić. Byli w większości zdumieni moim pytaniem. Tak jakby dla nich to było oczywiste, że trzeba się zaszczepić. Gdyby przemyśleli swoją decyzję, to na pewno potrafiliby podać jakieś argumenty. Tymczasem nawet nie padły takie emocjonalne argumenty typu "kuzynka w wieku 32 lat umarła ma covid" albo "bardzo boję się, że umrę na covid". Oni w większości wcale nie boją się covid, ale szczepią sie, bo wszyscy się szczepią. Pojawia się też coraz więcej osób, które chcą sie zaszczepić, żeby jechać na wakacje.

Co więcej, zauważyłam bardzo niebezpieczne zjawisko. Szczepienie się stało się modą. Ludzie chwalą się w mediach społecznościowych, przed znajomymi, że już się zarejestrowali na szczepionkę i dyskutują o tym, czy szczepić się Astrą czy Pfizerem. Podchodzą do tego tak lekko jak do wyboru modelu telefonu albo butów w sklepie. Szczepienia się skomercjalizowały.

Chyba nie muszę mówić, że z takimi ogłupiałymi ludźmi można zrobić wszystko?