Czy może orientuje się ktoś z Was, na jakich zasadach na przestrzeni lat działała Lista Przebojów 3? Był tam jakiś pisany regulamin?

Dawno, dawno temu, wysyłało się listy albo kartki na adres redakcji.
Później pojawiła się możliwość głosowania na stronie internetowej trójki.
Korzystałem z tej drugiej możliwości kilka razy, kilka lat temu, albo kilkanaście, nie pamiętam zbyt dokładnie.
Nie przypominam sobie żadnego regulaminu. Chyba było jakieś logowanie, czy założenie konta żeby zagłosować z dostępnej listy utworów. Głosować można było na zdaje się max 10 utworów.
Utwory zawsze były podzielone na część która w całości lub fragmentach leciała podczas audycji i tzw. poczekalni która była dużo większa niż sama lista.

Czyli nie było nigdzie zapisu, że pozycja na liście zależy od liczby głosów, które dany utwór uzyskał w głosowaniu słuchaczy?

Nie wiem czy był taki zapis, natomiast taki był sens tej listy, że im więcej głosów tym wyżej na liście.

Lista nigdy nie miała żadnego pisanego regulaminu, bo nigdy nie było takiej potrzeby. Pozycja na liście oczywiście zależała od liczby głosów słuchaczy (bo od czego innego?), przy czym zdarzali się psychofani (czy jak ich nazwać), którzy oddali więcej niż jeden głos na dany utwór. Kiedyś - już na samym początku istnienia LP3, a więc za czasów głosowania pocztowego - jedna osoba potrafiła wysłać kilkaset głosów np. na Ciechowskiego. I już wtedy postanowiono, że takie powtarzające się głosy od jednej osoby nie będą liczone. Podobne podejście było w głosowaniu internetowym (np. głosy na jeden utwór z adresów mailowych starykiemlicz1@, starykiemlicz2@ itd. do starykiemlicz99@), takie głosy uznawano za podejrzane i odrzucano. Odpowiadał za to dział informatyczny w porozumieniu z prowadzącym audycję, którzy sprawdzali wszystkie głosy po przeliczeniu przez system, tak aby możliwie najrzetelniej spełnić zasadę 1 głosujący - 1 głos. Oczywiście ten "system weryfikujący" nie był idealny, ale chyba przesadą byłoby zatrudnianie grafologów i detektywów.

No ale jak można rozpoznać, że kartki były wysyłane przez tę samą osobę (bez detektywów i grafologów)? To chyba musiała być personalna opinia kogoś kto przeglądał kartki!? Te wszystkie rankingi to chyba służą różnym interesom, a przy okazji daje się słuchaczom wrażenie, że może oni na coś wpływają. Żeby pobudzić emocjonalny związek z LP3 Słyszałam opinię, że muzyka z LP3 to było opium dla ludzi.

W czasach kiedy lista trójki powstawała, w Polsce nie było takich list jak na zachodzie , gdzie listy przebojów to były po prostu listy najlepiej sprzedających się płyt. Trudno tu mówić o interesach skoro polskie wytwórnie płytowe nie działały na zasadach rynkowych. Później się zmieniło , ale lista pozostała mniej więcej taka sama. Inne stacje radiowe też miały jakieś swoje listy.
Nie wiem o co ci chodzi z tym opium. W latach 80 lp3 to nie było jedynie miejsce na antenie gdzie można było posłuchać popularnego w tamtym czasie rocka i jego różnych odmian. Generalnie program 3 miał wielu prezenterów grających świetną muzykę, ale w innych programach polskiego radia też byli tacy ludzie mający swoje audycje muzyczne. Choćby Tomasz Beksiński i jego audycja "Romantycy muzyki rockowej" w programie 2.

Jezeli rock, blues i pop music uwaza sie za opium dla ludzi to byla to 100% prawda.
Na tej samej zasadzie Harry Potter i inne ksiazki fantasy sa duzym zagrozeniem dla katolicyzmu.

@Brandeisbluesky

Jak napisałem system weryfikacji nie był idealny, ale próbowano wyłapać co się dało, żeby zabawa była w miarę uczciwa. Jeśli na dziesięciu kopertach był ten sam nadawca, no to...

LP3 zawsze była zabawą, to nigdy nie był ranking najlepiej sprzedających się czy mających najwięcej wyświetleń na YouTube utworów. Zawsze wysokie miejsce miały piosenki osób z Trójką związanych, które robiły sobie liryczne dowcipy z kolegów z pracy (choćby Artur Andrus), a poza trójkowym środowiskiem szerzej nieznanych. Co roku wszyscy dziennikarze PR3 nagrywali wspólnie nową wersję piosenki o Karpiu ("Idą święta"). Z tego dla zdobywców najwyższych miejsc nigdy nie było żadnych pieniędzy ani nagród. Ot, zabawa i satysfakcja, dla wykonawców i słuchaczy, chwalących się na antenie swoimi zeszytami, w których od kilkudziesięciu lat notują kolejne zestawienia i robią różnorakie statystyki.

Trójka to zawsze była specyficzna stacja, przeznaczona nie dla mas, ale raczej dla inteligenckiej (jakkolwiek to rozumieć, nie wiem czy użyłem dobrego słowa) części społeczeństwa, wykształciła własny "kod kulturowy". Polityka i propaganda długo - choć później to się zmieniło - była na marginesie, w przeciwieństwie do Jedynki. Tutaj po raz pierwszy w Polsce można było usłyszeć muzyczne nowinki ze świata (nie było internetu!), wybitni aktorzy czytali nowo powstałe zagraniczne powieści, cykle kabaretowe... Słuchacze bardzo mocno wiązali się z prezenterami. Zresztą ci prezenterzy to była Liga Mistrzów polskiej kultury: Kaczkowski, Zembaty, Beksiński, Kobuszewski, Kociniak, Wasowski, "Ptaszyn" Wróblewski, Mann, Sznuk, Kowalewski & Lipińska, Młynarski, Stanisławski, Friedmann, Waglewski, Fedorowicz... "MiniMax - minimum słowa, maksimum muzyki", "Trzy kwadranse jazzu", "Pan Sułek", "60 minut na godzinę", "Powtórka z rozrywki", "Studio 202", "Pod dachami Paryża", "Trójka pod księżycem", "Muzyczna poczta UKF", "W tonacji Trójki"...

Trudno to wyjaśnić słowem, ale można ją włączyć i posłuchać dzwoniących do studia ludzi, słuchających PR3 od 30, 40, 50, 60 lat i szlochających, jakby umarł im ktoś z rodziny. I prezenterów prowadzących swoje audycje po raz ostatni.

Tu jest forum słuchaczy listy: https://forum.lp3.pl/ . Forum słuchaczy audycji nadawanej raz na tydzień. Prawie dwa razy więcej wpisów, niż na forum "katolika".

https://www.youtube.com/watch?v=EhwNdZSjLJU&feature=youtu.be&t=202

No, nie wiem, co o tym myśleć. Jeśli, to prawda, że p. Marek Niedźwiecki brał pieniądze za miejsca na liście, to czy to zmieniłoby Waszą opinię o nim?

Listy słuchałem w latach 80-tych i na początku 90-tych, później tylko sporadycznie. Kolejność na tej liście nie miała dla mnie specjalnego znaczenia. To była okazja posłuchać najpopularniejszych piosenek, dowiedzieć się ciekawostek ze świata muzyki które prezentowali goście Niedźwiedzkiego, Alina Dragan z Holandii, Max Kolonko z USA - w czasach kiedy jeszcze nie był świrem, oraz krajowi jak "Helen", "Maria", pozdrawiacze - czyli ci których wpuszczono do studia i pozwolono pozdrowić znajomych.
To jaką muzykę najczęściej puszcza Niedźwiedzki i cała trójka to też nie był żaden sekret. Czy brał kasę? Nie mam pojęcia. Nie wiem czy byłby jakiś sens. To musiałby stwierdzić ktoś kto wie dokładnie jak, ile i za co zarabiają muzycy i czy to by w ogóle się opłacało. Jeśli jego lista miała taką moc by wypromować zespół to dziwne byłoby gdyby na tym nie zarabiał.

Też nie wiem, co o tym myśleć. Ja też znam wielu, co spotkało niewielu, proponując wiele. Może bym wiedział, gdyby ten facet oprócz oskarżenia rzucił nazwiska. I właściciele tych nazwisk potwierdzili te opowieści. No, ale sama wiesz, nie może... Więc mamy jakiegoś muzyka, jakąś menedżer i jakiegoś pana Marka, który podczas jazdy zamiast skupić się na drodze uśmiecha się do kamery.

Nie no, to jest tak głupie, że aż nie wierzę. Od Niedźwieckiego, pana i władcy polskiego rynku muzycznego zależy powodzenie albo niepowodzenie artystów. Nie było innych audycji i stacji, nie było festiwali dla młodych zdolnych, nie było łowców talentów, nie było wytwórni - nie, było jak w Korei, wszystko zależy od jednego człowieka, Kima, pardon, Niedźwieckiego. Jakiś muzyk z Trójmiasta (Tomaldo Banjo?) wyprzedawałby całe stadiony, no ale nie udało się, bo Niedźwiecki zaczął żądać łapówek. Ludzie, czy Wy się słyszycie?

Ja bym na miejscu Marka Niedźwieckiego, gdybym takich pieniędzy nie brała, wydałabym oświadczenie, że lista była prowadzona uczciwie, i że nigdy nie brałam pieniędzy za wprowadzanie utworów na listę, czy za miejsca na liście. Oczywiście sprawa poszłaby do sądu za zniesławienie. Żądałabym publicznych przeprosin. Już parę razy widziałam, że osoby, które uważałam za uczciwe i etyczne w pracy, okazywały się obłudnikami. Dlatego trudno jest mi komuś ufać in blanco.

Problem jest taki, że ta lewa kasa w naszej branży muzycznej to standard niestety i dlatego Niedźwiecki do sądu nie pójdzie.

No wlasnie poszedl.