A czy Marek nie mógł oprzeć się na błędach Przemka, który już kiedyś zderzył się z reniferem i wyjechać do lasu odpowiednim samochodem już za pierwszym razem? Zaoszczędziłby wtedy kosztów naprawy pierwszego samochodu, czyli odniósłby na zapobieganiu korzyść w porównaniu z brakiem zapobiegania i leczeniem.

Teoretycznie mógł, ale tak się składa, że nie znał żadnego Przemka, który miał podobne doświadczenie. Mógł temu zapobiec, przeszukując internet zanim w ogóle wybrał się w trasę i wówczas natknąć się na relacje innych Przemków, albo i nie, bo może nie miał internetu. Ba, może był pierwszym człowiekiem, który zderzył się kiedykolwiek z reniferem.

Ale nie ma tego złego - dzięki temu Marek przekazał cenną wiedzę wszystkim znajomym i sąsiadom oraz ponieważ tak się złożyło, że jego wypadek trafił do gazet, wywołało to dyskusję o reniferach na drogach i wiążącym się z tym niebezpieczeństwem, co zainspirowało producentów samochodów do robienia crash testów, co pomoże zapobiec takim wypadkom w skali globalnej.

Twoje rozumowanie jest następujące: popełnianie błędów i niwelowanie skutków jest lepsze niż zapobieganie błędom, bo dzięki popełnianiu błędów można zapobiegać błędom. Czy dobrze rozumiem?

Jeśli tak, to można to uprościć do A jest lepsze niż B, ponieważ jeśli A to B.
Powyższe zdanie byłoby prawdziwe przy założeniu, że A jest dobre i B jest dobre (wtedy lepiej mieć A i B niż tylko B). O A wiemy natomiast, że jest złe (gdyby było dobre, to nie wymagałoby leczenia), ergo B jest lepsze niż A, quod errat demonstrandum.

Śmieszny temat

No właśnie i A i B jest dobre, ponieważ żeby B, które jest dobre, w ogóle miało miejsce, musi wystąpić A. Jeśli B jest dobre, to i A jest dobre choćby jako warunek wystąpienia dobrego B.

Poza tym ten warunek, że żeby A było dobre, to nie wymagałoby leczenia jest ustalony czysto arbitralnie. Równie dobrze mogę powiedzieć, że B jest złe, bo gdyby było dobre nie wymagałoby złego A albo B jest złe, bo wymaga uzbrojenia się w ostrożność i straty czasu (wszystko sprawdzać, 10 razy oglądać się za siebie, przewidywać najczarniejsze scenariusze, co może podnieść poziom stresu albo doprowadzić człowieka do stanu marazmu, bo "wszystko się może zdarzyć", więc może lepiej wcale z domu nie wychodzić)

Nie rezonuję jakoś z tym tematem. Miłego wieczoru Pelikanie

Temat chyba trochę wydumany.

Zapadamy na różne choroby, zdarzają nam się różne przypadki, doświadczamy przykrych skutków różnych naszych działań. Tak było od zawsze zawsze tak będzie. Ale nauczeni doświadczeniem własnym i cudzym staramy się unikać tego co niemiłe. I to jest właśnie profilaktyka.

Nie sposób stosować profilaktyki przed poznaniem.