Ludzie są zajęci swoimi sprawami, więc nie bardzo ich interesuje kto z kim idzie na wycieczkę wysokogórską. Pytanie: dlaczego tobie zależy na ludzkiej opinii. Ona cię określa? Ludzie gadali, gadają i gadać będą. Mamy wiersz na tę okoliczność. Błędne koło.

Wędrował kiedyś drogą mężczyzna ze swoim synem i ich osłem.
Mężczyzna szedł przodem, chłopiec kilka kroków za nim a na końcu uwiazany na sznurku maszerował osiołek.
Szli sobie spokojnie.
W pewnym momencie mijali kogoś i usłyszeli za sobą:
-Jacy głupi, idą obaj pieszo a osioł się leni!
Słysząc to ojciec podniósł chłopca i posadził go na grzbiecie osła.
Po chwili spotkali kogoś drugiego.
-Jak zwyrodniały syn. Siedzi sobie na ośle a ojciec idzie pieszo!- usłyszeli.
Tak więc syn zeskoczył z osła i odstąpił miejsce ojcu.
Ale po chwili spotkali kogoś trzeciego
-Cóż za zwyrodniały ojciec. Zupełnie nie ma serca!
Ojciec podrapał się po głowie. 'Cóż mam z tym wszystkim zrobić?' Zawołał więc syna i obaj dosiedli osła. Ale spotkali kogoś czwartego.
-Ciekaw jestem, kto ich nauczy miłości do zwierząt?
Osioł ugina się pod ich ciężarem a oni...

No tak, racja. Ale łatwiej to powiedzieć, a w praktyce to wygląda tak, że koledze jest przykro (także za mnie) i mnie też. I w sumie czujemy się odpowiedzialni za stworzenie sobie takiej sytuacji i staramy się unikać tego na przyszłość.

Trudno jest przekonać się, że to nieważne, kiedy to jest naprawdę przykre i niezasłużone.

To się nazywa wiktymizacja. Winni są Ci z LGBT i wy. Tymczasem winny jest w rzeczywistości kto inny.




Merss Ci w sumie już odpowiedziała. Inni albo w ogóle nie zwrócili uwagi albo może i zwrócili ale nic ich to nie obchodzi - i słusznie zresztą.

A ja cięgle jestem tą całą sytuacją zaskoczony. Spotkałem się niejednokrotnie z agresją wobec gejów, ale jeszcze nigdy wobec dwóch normalnych facetów idących razem na wycieczkę. Przecież to nie jest nic niecodziennego, że idzie się z przyjacielem na kawę, piwo, siłownie, wycieczkę albo nawet do kina. Może według niektórych już samo przebywanie bliżej niż 50 cm od innego mężczyzny jest gejowskie. Powinni pójść kiedyś na trening brazylijskiego jujitsu, to szybko by się z tego wyleczyli

Okoliczności nie znamy.Wystarczy, że wzięli dla oszczędności jeden pokój na przykład.Jak ktoś ma obsesję we łbie to mu to do agresji wystarczy.
A może noszą ciekawe "stylizacje"

Zgadam się.
Za mojej młodości, gdy wracaliśmy z meczu, nie było czymś nadzwyczajnym że obejmowaliśmy się za ramiona. Dziś to już byłoby dziwne.

Powiem więcej; walka z np. pedofilią jest OK, ale obsesja na tym punkcie rodzi podobne sytuacje i powoduje dystans pomiędzy dziećmi a rodzną (nawet rodzicami). Za głupie zdjęcie dziecka na kocyku (nie mówię o głupcach umieszczających je na facebooku!) można mieć długotrwałe kłopoty...

No tak, zawsze braliśmy jeden pokój dla oszczędności, chociaż łóżka były oddzielne. Co do "stylizacji" to nie wiem, może były zbyt kolorowe? Trzeba się może było ubrać na szaro-buro?

Jakie głupie jest samo analizowanie takich szczegółów. Wpada się w jakąś przesadę.

Jesteście już żonaci, więc nie szukacie kandydatek na żony i nie bardzo jest się czym martwić. Wydaje mi się, że heteroseksualne osoby na wydaniu nie chciałyby być postrzegane jako homoseksualne, ale gdyby nawet były, to sprawę można obgadać z osobą, która by się spodobała. Mądra zrozumie, a jeśli jest mniej mądra i nie zrozumie, to po co się z taką wiązać.

To jest nadmierne uproszczenie. Wiadomo, że winni są ci, którzy się tak zachowali. Ale mnie interesuje szersza kwestia: "Dlaczego od 10-15 lat są takie przesadzone reakcje, a wcześniej ich nie było?"

Tu nie wystarczy proste obwinianie o nietolerancję. Tu dochodzimy do sedna problemu: nadmiernego wyczulenia społecznego na kwestie seksualności. A związane jest to niewątpliwie także z kampaniami uświadamiającymi LGBT.

Początkowo środowiska LGBT miały pewnie dobre intencje. Jednakże wkrótce takie kampanie wyrodziły się w nachalne narzucanie całemu społeczeństwu publicznych pokazów wulgarnych, skrajnie seksualnych zachowań dewiacyjnych (marsze równości, filmy itp. media). Społeczeństwo zareagowało odruchem samoobrony, czyli nadmiernego wyczulenia na wszystko, co może nawet trochę kojarzyć się z LGBT. I stąd są problemy.

Jedno z przypuszczeń podałem w pierwszej odpowiedzi. Poza tym pytanie można postawić inaczej - co się stało,że nagle niektórzy uważają się za uprawnionych do agresji słownej wobec osób homoseksualnych?

To normalna reakcja obronna organizmu.

Kiedyś tego nie było, bo homoseksualiści, którzy stanowią około 1% populacji byli tam, gdzie być powinni, czyli swój homoseksualizm celebrowali w swoich 4 ścianach.

A teraz próbują 99% społeczeństwa narzucić swoje wynaturzenie.

To ciekawe, bo np. w moim mieście(ok. 50000 mieszkańców) nigdzie nie widać tych narzucających się homoseksualistów.
Jedyne przypadki, kiedy słyszę o tym narzucaniu się mają miejsce od wielkiego dzwonu, gdy w TV mówią o jakichś paradach.

Czy Ty, Stefanie, obawiasz się, że będziesz musiał w końcu sobie znaleźć kochanka, bo tak intensywnie Ci się narzucają homoseksualiści?

Problem w tym, że usiłuje się przedstawić zboczenie (w dodatku - np. jesli idzie o parady w postaci bardzo rozpustnej i wulgarnej) jako normę.

Znaczy atakują obcych ludzi agresją słowną bo się bronią przed zostaniem homoseksualistami?

Nie. Bo, praktykując zboczenie, chcą jednak myśleć o sobie, iż nie robią niczego złego. Aby utrzymanie takiego samopoczucia było łatwe, chcą, by to co złe i perwersyjne, przedstawić jako normalne.
A ponieważ zło tego środowiska nie polega na samym homoseksualiźmie (homoseksualiści w stałych, wiernych związkach są jak jednorożec - każdy słyszał, mało kto spotkał) lecz na ciągłej eskalacji wynaturzeń, liczby partnerów itd - więc owo promowanie perwersji nie ogranicza się do homoseksualizmu, lecz do ostentacyjnego obnoszenia się z rozwiązłością każdego rodzaju.