Marzec kończyłby się wraz z nadejściem równonocy wiosennej, dlatego należałby do zimy. Ty patrzysz z perspektywy zjawisk pogodowych zapominając o tym, że np. na równiku przez cały rok jest mniej więcej taka sama pogoda. Ja patrzę z perspektywy zjawisk astronomicznych, a istnieją cztery główne, które rozpoczynają cztery pory roku i nie ma tu znaczenia czy jesteśmy na równiku czy na biegunie. Wszędzie następują cztery pory roku w sensie astronomicznym, ale nie wszędzie jest to związane ze zmianą pogody. Np. w Ekwadorze też posługują się tym samym kalendarzem co my, ale uwierz mi, że tam jest dokładnie taka sama pogoda w styczniu jak i w lipcu. Mało tego! Tam na równiku przez cały rok dzień i noc są sobie równe i mają po 12 godzin. Nie dość, że monotonia w pogodzie, to jeszcze i w długości dnia i nocy. Ale miesiące się zmieniają dokładnie tak samo jak u nas. Czy to oznacza, że ludzie mieszkający na równiku powinni zrezygnować z posługiwania się miesiącami? Nie sądzę. Kalendarz powinien być uniwersalny dla całej Ziemi, biorący pod uwagę zjawiska astronomiczne dotyczące wszystkich, a nie pogodowe.
Ale ja teraz o czym innym.
OŚWIADCZENIE POWSZECHNEGO SOBORU WATYKAŃSKIEGO II W SPRAWIE REFORMY KALENDARZA:
http://web.archive.org/web/201506080712 ... pl/?id=113W związku z tym nowy proponowany kalendarz:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Symmetry454Poprawiłbym w nim dwie rzeczy.
Po pierwsze każdy miesiąc zaczynałby się od niedzieli, a nie od poniedziałku. Wszak to niedziela jest pierwszym dniem tygodnia.
Po drugie zrobiłbym tak, żeby noc wigilijna (24/25 grudnia) przypadała możliwie jak najbliżej przesilenia zimowego. Już nie uważam, że przesilenie zimowe powinno rozpoczynać Nowy Rok. Raczej powinniśmy wrócić do tego, co było w I wieku n.e. A wtedy 24/25 grudnia wypadały w przesilenie zimowe.
Swoją drogą, gdyby kalendarz gregoriański ze swoimi zasadami obowiązywał od początku naszej ery, to dzisiaj powinno być dwa dni później, czyli 20 marca (dzień tygodnia by się nie zmienił, czyli to byłaby środa). Tłumaczę dlaczego.
Tak wyglądałby rozkład lat przestępnych i zwykłych (co 100 lat), gdyby kalendarz gregoriański obowiązywał od początku:
0 przestępny
100 zwykły (był przestępny)
200 zwykły (był przestępny)
300 zwykły (był przestępny)
400 przestępny
500 zwykły (był przestępny)
600 zwykły (był przestępny)
700 zwykły (był przestępny)
800 przestępny
900 zwykły (był przestępny)
1000 zwykły (był przestępny)
1100 zwykły (był przestępny)
1200 przestępny
1300 zwykły (był przestępny)
1400 zwykły (był przestępny)
1500 zwykły (był przestępny)
1600 przestępny
1700 zwykły
1800 zwykły
1900 zwykły
2000 przestępny
2100 zwykły
2200 zwykły
2300 zwykły
2400 przestępny
itd.
Jak widać, podczas obowiązywania kalendarza juliańskiego było 12 lat, które gdyby obowiązywał kalendarz gregoriański byłyby zwykłe, ale niestety były przestępne. Po prostu niepotrzebnie dodawano w ich 29 lutego. Żeby zniwelować tą różnicę, to w 1582 roku papież Grzegorz XIII uciął dziesięć dni październikowi. Po 4 października w czwartek, nastąpił od razu 15 października w piątek. Uciął jednak tylko dziesięć dni zamiast dwunastu, więc przesilenie zimowe stale następuje w okolicach 22 zamiast 24 grudnia. Zlikwidował tylko dziesięć dni zamiast dwunastu, bo chciał doprowadzić do sytuacji jaka była w 325 roku, kiedy równonoc następowała już nie 23 marca jak na początku naszej ery, ale dwa dni wcześniej, czyli 21 marca. Wtedy sobór ustalił jak ma być wyznaczana data Wielkanocy i powstała specjalna wieczna tablica pokazująca daty kiedy wypada Wielkanoc w poszczególnych latach. Aby nie kreślić tej tablicy na nowo, Grzegorz XIII zdecydował się na usunięcie dziesięciu dni w październiku 1582 roku, zamiast dwunastu. Czy zrobił słusznie? Nie wiem. Może jednak należało uciąć dwanaście dni i na nowo ułożyć tablicę. Mielibyśmy wtedy Boże Narodzenie w okolicy przesilenia zimowego, a tak to mamy święta tuż po nim. Gdyby więc papież uciął dwanaście dni, to mielibyśmy dzisiaj nie 18, ale 20 marca, a Wielkanoc mogłaby wypaść nie pomiędzy 22 marca-25 kwietnia tak jak jest teraz, ale 24 marca-27 kwietnia.
PS. A skąd się wzięło to, że prawosławni obchodzą Boże Narodzenie trzynaście dni po nas?
Gdy papież uciął w 1582 roku dziesięć dni, to wtedy zaczęło być automatycznie dziesięć dni różnicy pomiędzy katolickim a prawosławnym Bożym Narodzeniem. Cerkiew dalej posługiwała się kalendarzem juliańskim i robi to do dzisiaj, więc lata 1700, 1800 i 1900 były w naszym kalendarzu latami zwykłymi, ale w Cerkwi były to lata przestępne, bo oni nie uznali reformy gregoriańskiej. Niepotrzebnie dodawali 29 lutego w te lata i stąd te 13 dni różnicy. 10 dni różnicy od 1582 roku, 11 dni różnicy od 1700 roku, 12 dni różnicy od 1800 roku i 13 dni różnicy od 1900 roku. Następny rok, który u nas będzie zwykły a u nich przestępny to 2100. Od tego roku pomiędzy naszym Bożym Narodzeniem a ich, będzie już 14 dni różnicy. Za kilkaset lat wylądują ze swoim Bożym Narodzeniem w lipcu jak tak dalej pójdzie i czegoś z tym nie zrobią. Nasz kalendarz też nie jest idealny. Późni się o jeden dzień raz na 3322 lata, no ale nie ma idealnych kalendarzy.