Zastanawiająca kwestia dot. literatury
Szanowni Państwo,
Słowem wstępu: jestem katolikiem o niezachwianej wierze
. Dzisiaj zastanowiła mnie pewna kwestia i postanowiłem o nią zapytać.
Literatura.
Lubię książki, opowiadające o motywacji, osiąganiu celów, szerzeniu dobra i miłości. Nasze myśli i słowa wpływają na świat. Słynna książka motywacyjna "Zasady Canfielda" pomogła mi sprecyzować życiową pasję i pomogła patrzeć na życie z miłością. Chciałbym zapytać o bardzo interesującą książkę (naukową) "Sekret szczęścia" Marci Shimoff, w której na podstawie 7 filarów budujemy poczucie szczęścia w naszym życiu. To odpowiednio
I - Fundament - odpowiedzialność za nasze szczęście
II - Umysł - nie wierz we wszystko, co myślisz
III - serce - pozwól prowadzić się miłości
IV - Ciało - dbaj o siebie
V - Dusza -
połącz się z AbsolutemVI - Dach - żyj z poczuciem celu
VII - Ogród - dbaj o dobre relacje z innymi
Chodzi o filar V (pogrubiony). W skrócie: jest tam napisane, że ludzie wierzący są szczęśliwsi, niż niewierzący.
Cytuj:
Nie jest ważne, jak nazwiemy tę Moc: Duchem Świętym, Siłą Wyższą, Wszechświatem, Naturą - bo mowa o tym samym. Więź z Absolutem to uczucie połączenia z czymś większym od nas samych.
Meritum sprawy: czy to w porządku? Osobiście, jako katolik, uważam że książka jest napisana bardzo ogólnie i ma przemawiać do ludzi o różnych poglądach, dlatego po prostu określono Pana Boga jako Absolut i nie ma w tym nic niepoprawnego ani obraźliwego. Ale wewnętrznie poczułem, że chciałbym o to zapytać. Książka traktuje o uszczęśliwianiu siebie i innych, o szerzeniu dobra, wybaczeniu i miłości. Ale zastanawia mnie ten filar zwany Absolutem.
A może po prostu przesadzam?
Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź!
~Łukasz