To zwiastun tego,że zostaniesz sklonowany , a poważnie " Sen mara, Bóg wiara"- mówiono dawniej. Dzisiaj chodzi się do wróżki.
Napisałabym co "wróży", kiedy śnią się zęby, brudna woda, albo surowe mięso, ale nie zrobię tego, bo szefostwo mnie wyrzuci....
Nie napiszę też, jaki przedmiot ( rzecz) wyśniona/y wróży "najlepiej", bo to coś nieładnie pachnie...
Najlepsze sny mam po zjedzeniu fasolki na kolację; im więcej, tym bardziej kolorowe mam sny.
Nigdy nie wierzyłam i nie wierzę w sny.

Po fasolce i sporej w niej dawce tłuszczu powinny przyjść horrory, jeśli organizm zastrajkuje i dopilnuje, by sen zapamiętać. Mój zamiast snem uraczy mnie wysypką na twarzy, liczy kalorie jak komputer, do pół łyżeczki. Nie ma problemu z tłumaczeniem. Wynik wyskakuje po kilkunastu godzinach.

Fasolka na kolację może przynieść sen gdzie jesteśmy na poligonie w linii działania broni biologicznej i wśród huku bombardowania, to jeden ze wszechświatów równoległych który aktywuje się poprzez wzmożony system trawienia.

Jeśli takie atrakcje lubisz. To usmaż sobie ze trzy główki cebuli i zjedz. Fasola może się schować. Atrakcje niezapomiane.

Co do cebuli to można zastosować na relaksujący wieczór w jacuzzi, jeśli ktoś dysponuje wanną to może sobie zaaplikować fasolkę z cebulką w sosie pomidorowym na kolację i ma domowy system jacuzzi. Efektem ubocznym jest specyficzny aromat ale można użyć wonne olejki. Aha, nie zasypiać w wannie... chyba że z akwalungiem.

Skoro moderacja toleruje te moje sny, to przedstawię jeszcze jeden.

Z ósmego sierpnia.

Niezwykła spowiedź.

W zeszłą niedzielę byłem u spowiedzi. Od poprzedniej minęło osiem dni, a ja spowiadam się co tydzień, a nie przekraczam dziesiątego dnia. Dyżurny grzech to lenistwo ale ostatni tydzień przepracowałem i sumienie nic specjalnego mi nie wyrzucało. Spowiadałem się tak:

Wprawdzie sumienie nic mi nie wyrzuca ale to tylko z powodu zatwardziałości mojego serca. Jezu oddaję Ci ten cały śmietnik, który mam w sercu, a którego ja nie rozeznaję. Proszę oczyść moje serce z wszelkiego grzechu abym mógł Ci lepiej służyć. Przebacz mi Jezu.

Dostałem rozgrzeszenie chociaż nie wyznałem konkretnego grzechu. Podchodziłem ostatni do Komunii i dostałem Hostię Kapłańską, co zawsze jest dla mnie radością. Wiem, że to był znak od Boga, że moja spowiedź Mu się spodobała. Wierzę, że to było natchnienie od Niego. Wieczorem usiadłem z przyjaciółmi do lekko zakrapianej wieczerzy z okazji zakończenia dużych zawodów łuczniczych. Wypiłem może ćwiartkę i w dobrej formie wróciłem około północy do domu. Nie traktowałem tego jako grzech. Nad ranem przyśniło mi się, że wróciłem z jakiejś podróży i ktoś się mnie pyta - a flaszkę przywiozłeś? pomyślałem - no tak obiecałem i zapomniałem. Obudziłem się i zaraz znowu usnąłem. Śni mi się, że się spowiadam i znowu się obudziłem. Zastanowiłem się nad tymi snami i przyszło do mnie, że ta wczorajsza impreza Bogu się nie spodobała. Jeden z przyjaciół trochę nadużywa i nie powinienem z nim siadać i pić. No cóż wczoraj się spowiadałem ale musiałem iść jeszcze raz na drugi dzień. Widocznie to był ten mój śmietnik, którego nie widziałem.

Kiedyś miałam pewien sen, pisałam już o tym w innym miejscu, ale napiszę także tutaj. Otóż pewnego razu weszłam na forum dla spirytystów aby sprawdzić czy oni zdają sobie sprawę z zagrożenia jakie to wszystko niesie ze sobą.

W takich miejscach czuję się specyficznie, czuć tam negatywne oddziaływanie, duchowo, psychicznie a nawet fizycznie. Po tej wizycie u spirytystów (niektórzy z nich określają się jako religijne osoby) miałam sen. Wymowny i dziwny. Śniło mi się że jestem w jakimś pokoju a w tym pokoju na łóżku leżała wielka biała larwa. Była obrzydliwa. Poruszała się. Ja w pewnym momencie spojrzałam na podłogę a tam na tej podłodze pełzał czarny różaniec, taki jaki kiedyś miałam, różaniec ten poruszał się wężowym ruchem.

To jeszcze powiedz, jak odebrałaś ten sen, bo na pewno było to do Ciebie i tylko Ty możesz to interpretować prawidłowo. Tak jak było z Józefem w Egipcie, to raczej rzadkość.

Ciekawa przypowieść

Buuuuuu.... no i nie ma...

Andy; prawie wszyscy są tacy chytrzy i co ciekawsze momenty zachowują dla siebie.
Trudno się to później odtwarza ale się da.

14 listopada miałem taki sen.

Miałem właśnie dziwny sen. Przechodziłem przy jakimś ogrodzeniu  i zza tego ogrodzenia przybliżył się byk i swoją mordą sięgnął w moją stronę. Je chcąc go pogłaskac, niechcący zdiąłem mu z rogów jakież jarzmo. Byk uwolniony z tego jarzma opuścił ogrodzenie i zaczął się oddalać. Ja za nim z tym jarzmem w ręku ścigam go żeby wrócił za ogrodzenie. Dopadłem go wreszcie, próbuję założyć jarzmo. Wyrywa mi się, a ja staram się go powstrzymać. Widzę uwalaną białą koszulę, którą miałem na sobie. W końcu byk zamienia się w faceta i mówi  -  tutaj w sklepie są mi winni 9.40 za pięc minut wracam. No i się obudziłem. Po wczorajszy dniu na katoliku nie miałem problemu żeby zrozumiec ten sen.  -  najgorsze bydło, też człowiek. Trzeba mu zdjąć tylko jażmo, które go uwiera i nie daje normalnie żyć. Wróci jak poczuje się wolny.

Wychodzi na to, że Krzysztof ma tym większe objawienia senne im trudniej strawnymi potrawami się odżywia...

To fakt Barney, że Twoje potrawy są ciężkostrawne ale generalnie nie mam o to do Ciebie pretensji - jeśli te sny od tego się biorą.

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Przez ostatnie kilka dni/tygodni/miesiecy czulam ogromna pustke i brak sensu we wszystkim, wielki wewnetrzny niepokoj i ostatnie kilka dni zaczelam rozmyslac i czytac o Bogu. Duzo wczoraj o tym czytalam i moze stad ten sen... Ale poczulam ze chce sie nawrocic do Boga. Poczulam, ze wierze w niego i chce wrocic do wiary w niego o praktykowac to. Wczoraj jak przed snem ogladalam filmiki ns youtube z Janem Pawlem 2 i z Papiezem Franciszkiem ogarnal mnie jakis spokoj i opuscil mnie ten niepokoj strach i brak sensu zniknal... powiedzialam wtedy ale nie pamietam czy na glos 'Boze ufam ci przyjdz do mnie'. Przed zasnieciem.zmoeilam modlitwe Ojcze nasz i zasnelam. W n9cy przysnilo mi sie ze polecialam do Hiszpanii z moim chlopakiem bo on zrobil mi niespodzianke w formie wycieczki do hiszpanii. we snie go nie widzialam poprostu podswiadowie wiedzialam ze on polecial do tej hiszpanii ze mna. W tym snie szlam przepiekna plaza i byla piekna woda i piekne fale.. bylam w szoku ona byla idealna. w tym snie mowilam.do mojego chlopaka ze tu jest pieknie i ze dziwie sie ze taka piekna plaza a nie jest zatloczona bo zawsze tak piekne plaze sa zatloczone i nie ma gdzie stopy postawic... fale na tej plazy byly niesamowite... palmy ... jestem prawie pewna ze na ziemi tak czegos pieknego niema... nastepnie pojevhalismy chyba do motelu w ktorym mielismy spac i tam byl Pan ktory we snie wiedzialam ze jest ksiedzem i przywitalam sie z nim zapoznalam on dal mi czapke i poszlam z moim chlopakiem do srodka motelu i ludzie tsm mowili ze powinnam byla dac dla ksiedza przynajmniej euro zz czapeczke i zawstydzilam sie ze nic nie dalam a tylko czaple wzielam. wiec zaczelam.szukac ksiedza ale nie moglam.go.znalezc a potem byl koniec snu.. jak moge to interpretowac? dziekuje

Śniło mi się, że byłem w jakimś domu. Oprócz mnie w tym domu było kilka osób. Tacy w miarę poczciwi ludzie (ciężko mi ich opisać, ale kogoś widziałem). Niestety, była jeszcze jedna osoba, której wszyscy podlegaliśmy. Nie słyszałem tego wprost, ale wiedziałem po prostu wiedziałem, że ta osoba może z nami zrobić co zechce. Może nas torturować przez wieczność, grozi nam jeśli nie spełnimy jej zachcianek, a nic jej nie możemy zrobić, po prostu wiedziałem, że nie możemy, ani zabić, ani uciec. W dodatku cały czas nas obrażała i chyba się znęcała nad nami (nie byłem świadkiem, ale czułem to, tak jakbym wiedział, że cały czas to robiła). W końcu jeden z nas, taki starszy pan (50-60 lat łysy) nie wytrzymał i bardzo głośno w domu kląć na tą osobę, która była dla na nas oprawcą. Oprawca zaczął wygadywać jakieś straszne rzeczy, chyba o torturach, męczarniach, zaczął go obrażać i mówił coś o tym co mu zrobi. To było nie do zniesienia. Żal mi się zrobiło tamtego pana, bo wiedziałem co go czeka. Cały czas będąc w tym domu byłem pozbawiony nadziei. Czułem, że tak będzie przez wieczność. Nie mogłem znieść, że byłem ubezwłasnowolniony, uwięziony, że nie mogę odejść niczego zmienić, że byłem w 100% zależny od innej osoby i czekają mnie wieczne męki, upokorzenia, tortury, obelgi. Jeśli tak ma wyglądać piekło, to wolałbym, żeby po śmierci nic nie było, ani piekła, ani nieba. Na szczęście się obudziłem o 6, bo miałem na rano i sen się skończył. Chyba jeszcze nigdy nie doświadczyłem w swoim życiu czegoś tak złego i przykrego, jak w tym śnie.