Witam,
Od dłuższego czasu zastanawiam się nad tym, czy to co robię, jest zgodne z nauczaniem Kosciola. Mam tu na myśli inwestowanie pieniędzy na giełdzie walutowej. Trochę się to róźni od zwykłej pracy na etacie.
Tutaj zabiera się pieniądze tym, którzy się mylą - i to mnie jakoś przeraża. Oczywiście opiera sie to na prostych zasadach - trzeba wiedziec kiedy kupic, a kiedy sprzedać. Poza tym nikt przeciez nie zmusza nikogo do handlu. Jasne, ludzie tracą fortuny na tym rynku, ale za własnym przyzwoleniem.

Na etacie dostaje się pieniądze za pracę, którą "widać"
Tutaj wlasnie jest inaczej, bo czeka sie na "dobrą" cenę. Oczywiscie nigdy nie wiadomo czyje to pieniadze - czy tłustego banku, czy jakiejs nieswiadomej istotki.

Nie moralne i nie etyczne nawet.Skąd wiesz w jakie spółki kto inwestuje? Może w jakąś firmę farmaceutyczną, która produkuje leki wczesnoporonne itp?
Proste, prawo Boże jest proste, sumienie ludzkie czytelne, wszystko masz jak na dłoni, zadając sobie to pytanie odpowiedziałeś sobie sam na nie albo raczej twoje sumienie tobie
z Panem Bogiem

Swego czasu miałem podobny problem. Bank przesłał mi reklamę jakiegoś nowego funduszu, który zajmuje się odzyskiwaniem (często przedawnionych) długów. Wiele osób woli zapłacić te kilkadziesiąt czy kilkaset złotych i mieć spokój. Obiecywali kokosy. Pomyślałem, że gdyby Jezus miał pieniądze, to raczej nie chciałby ich pomnażać w ten sposób, nawet gdyby zyski miał oddać biednym. Nie wszedłem.

To nie takie proste. Zarówno "inwestowanie" jak i czytanie/zrozumienie oraz odpowiedź. Koledze chodzi o spekulację na rynkach finansowych. Grę na finansowy instrumentach pochodnych od kursu par walut, indeksów giełdowych, akcji spółek gigantów, surowców naturalnych, itp. Znaczy się obecnie to nie wiadomo czy kurs giełdowy np. surowców zależy od ceny rynkowej (zakup z dostawą) czy na odwrót. Takie czasy, wszystko sztuczne. W każdym bądź razie obroty na imstrumentach pochodnych wielokrotnie przekraczają obroty na "realnych dobrach". Wracając do pytania o moralność uczestnictwa w tej zabawie to należy uwzględnić fakt, że zarabia w dłuższej perspektywie jedynie 5% graczy, 95% traci więc dyskusja może być czysto akademicka

Uważam, że niemoralne, nieetyczne i w dodatku hazard.

Nie odpowiem czy to moralne, czy nie, ale w zasadzie dziwne. Pieniądz z założenia jest towarem zamiennym - zamiast jak prehistoryczni wymieniać się upolowanym jelonkiem na worek bulw co było zadaniem trudnym: bo po upolowaniu tego jelonka trzeba znaleźć takiego kto odstąpi ten worek i będzie chciał za niego właśnie to co upolowaliśmy, a nie np. pęk siekierek - zamieniamy ten towar na żetony (pieniądze) - w sumie genialny pod tym względem wynalazek. Inaczej rzecz ujmując- wytwarzamy coś (upolujemy, zrobimy coś, wykonamy usługę) co ma jakąś (negocjowalną) wartość wyrażoną w żetonach. Obracanie samymi pieniędzmi by generować pieniądze.. Co prawda czasem baaardzo dochodowe, jest tak summa summarum.. puste. Nic się nie wytwarza, niczego nie przybywa.. Jeszcze do niedawna obracało się "materialnymi" pieniędzmi, a teraz? Zabawa w liczby na komputerach.. Pomniejsza się wartość swojego konta pieniężnego by mieć większą wartość konta wirtualnego (liczoną liczbą akcji, opcji czy czym tam), przez co ktoś inny zwiększa wartość konta pieniężnego, zmniejszając konto z walorami wirtualnymi. Robi się to w nadziei że za jakiś czas dokona się odwrotnej zamiany, zwiększając wartość konta pieniężnego. Wyobraźmy sobie że w pewnym momencie każdy tak zaczyna się bawić... Nie ma przemysłu, nie ma usług - każdy klika, zawzięcie gapiąc się w kolumny liczb (lub wykresy)

Ja nie widzę nic niemoralnego w inwestowaniu na giełdzie. W końcu wszyscy są tam dobrowolnie. Ale bezpieczniej może być inwestować w depozyty bankowe - lokaty czy konta oszczędnościowe

To szkoda, że nie widzisz, wszak może widzisz czasami co sprzedają w aptekach, niektóre koncerny farmaceutyczne, które inwestują na giełdzie?

Jeżeli chodzi o forex, to ok, rzeczywiście to czysta spekulacja, choć z drugiej strony współczesne rynki kapitałowe opierają się na mniejszej, bądź większej spekulacji. Zasadniczo musiał byś zakwestionować, jako „uczciwy”, cały rynek kapitałowy.



A skąd wiesz, czy właściciel hipermarketu, w którym to robisz zakupy, nie jest entuzjastą aborcji i nie wspiera finansowo takich projektów? Kupując zatem w tym miejscu towary sam wspierasz działania owego właściciela.
.
.
.

Oczywiście, że to jest niemoralne bo to bardzo często jest zarabianie na czyjejś stracie i szkodzie - na spadkach na giełdzie na przykład się zarabia (kontrakty). Dużo by pisać - niemoralne bez dwóch zdań.

Poza tym, jak to granie na giełdzie prowokowuje np. pazerność, chciwość. Czyż trudno o myślenie: "Aaa, jeszcze przytrzymam te akcje parę minut, może więcej będzie zysku. Zaryzykuję, może się uda." I żądzą człowiekiem żądze.
To nie jest uczciwy zarobek, to codzienne ryzyko straty i zysku. I jeszcze w niektórych sytuacjach radocha jak jest krach i źle się dzieje na świecie. No bo przecież jak gospodarka gdzieś runie, coś się zawali, to zaciera człowiek ręce - ah, to sobie jutro zarobię na spadkach. I czy taki człowiek będzie się modlił w swym sercu o dobro i pokój, czy tylko wyczekuje na krach, rozwałkę i w każdej minucie żyje w grzechu?

Konferencja Episkopatu USA podaje tutaj:
( http://www.usccb.org/about/financial-re ... elines.cfm )
wytyczne odnośnie inwestowania, przy tym ostrzega przed inwestowaniem w firmy związane z aborcją, antykoncepcją, pornografią, tytoniem, zbrojeniem, ale np. nie zniechęca do inwestycji w np. firmy energetyczne. Kościół USA ma znaczne inwestycje w firmach energetycznych.
( http://www.reuters.com/article/2015/08/ ... E620150812 )

"Dioceses covering Boston, Rockville Centre on Long Island, Baltimore, Toledo, and much of Minnesota have all reported millions of dollars in holdings in oil and gas stocks in recent years, according to documents reviewed by Reuters.

The holdings tend to make up between 5 and 10 percent of the dioceses' overall equities investments, similar to the 7.1 percent weighting of energy companies on the S&P 500 index, according to the documents."