Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn kwi 29, 2024 6:44 pm



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 13 ] 
 Co chciałbym móc dać, co chciałbym wziąć od dziewczyny. 
Autor Wiadomość
Milczek
Milczek

Dołączył(a): So paź 04, 2014 5:33 pm
Posty: 19
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Co chciałbym móc dać, co chciałbym wziąć od dziewczyny.
Witam.

Otrzymałem zadanie terapeutyczne, miałem napisać odpowiedź na tytułowe pytania.

Druga część polega na podzieleniu się tymi odpowiedziami, najlepiej anonimowo w internecie i uzyskanie informacji zwrotnych. Dzięki temu będę wiedział, czy moja wizja ma sens, czy trzeba ją poprawić, a jak już uznam z Waszą pomocą, że jest dobra, będę miał więcej motywacji, by do spełnienia tej wizji dążyć.

Chciałbym więc poznać Wasze zdanie - szczególnie oczywiście dziewczyn/kobiet - proszę więc o komentarze, czy za dużo/mało chcę dać/wziąć? Realne rzeczy? Nierealne? Potrzebne, niepotrzebne? Wasze propozycje?

Co chcę móc dać dziewczynie w przyszłym związku?
Chcę móc dać swój czas i zainteresowanie.
Chcę móc dać możliwość zaufania mi jako osobie odpowiedzialnej, że jeśli czegoś się podejmę to to zrobię, można mi powierzyć zadanie i nie zawiodę.
Chcę dać jej pewność siebie i poczucie dumy z takiego partnera w związku, żeby mogła mnie pokazywać znajomym chwaląc się mną, moją siłą i moją męskością jak i wszystkim innym co uzna za stosowne.
Chcę jej dać komplementy i słowa, które jej pomogą docenić siebie.
Chcę bym potrafił okazać moje zainteresowanie, miłość i mój zachwyt nią i jej działaniami, tak by nie miała co do tego wątpliwości.
Chcę umieć docenić to co robi.
Chcę jej dać akceptację jej innych zainteresowań oraz poglądów (do pewnej granicy).
Chcę jej móc dać wgląd w piękno fizyki.
Chcę umieć zajrzeć w jej zainteresowania.
Chcę jej dać atrakcje i widoczne objawy tego, że mi zależy, takie jak wyjścia do kin, restauracji, zabawy, kwiaty czy też samemu przygotowanie jakiś niespodzianek takich jak obiad przeze mnie przygotowany czy jakaś niespodziewana wycieczka.
Chcę jej dać bliskość, poczucie bezpieczeństwa, także dotyk, pocałunki i pieszczoty a w przyszłości seks z którego będzie mogła być w pełni usatysfakcjonowana.
Chcę jej dać poczcie finansowego komfortu.
Chcę by widziała, że mogę jej jak i rodzinie zapewnić utrzymanie pozwalające zaspokoić podstawowe potrzeby oraz także trochę dodatkowych atrakcji.
Chcę ją interesować sobą dzień po dniu.
Chcę jej dać wsparcie w jej problemach.
Chcę by czuła, że może mi zaufać mówiąc o swoich problemach i emocjach.
Chcę też sprostać temu zaufaniu.
Chcę jej dać zaufanie i wolność.
Chcę pozwolić jej żyć własnym życiem splecionym ze mną, bez narzucania jej swoich wizji i wymagań.
Chcę umieć rozmawiać z nią tak, by dochodzić do kompromisów, bez narzucania swojej woli.
Chcę by czuła, że to co robię jest dla niej z radości i miłości, bez poczucia obowiązku czy manipulacji.

Co chcę dostać od dziewczyny w przyszłym związku?
Chcę od niej dostać jej czas i wysiłek.
Chcę widzieć, że nie jestem jedynie przerywnikiem w pracy którego z trudem mieści na godzinę na tydzień w swoim planie, ale osobą którą włącza do swojego życia.
Chcę widzieć, że większość moich działań które mają na celu sprawić jej przyjemność lub ją uradować, trafiają celu a więc rzeczywiście ją radują w ponad 60% przypadków.
Chcę więc uzyskać akceptację tego co robię dla niej, jak i tego co robię w ogóle, oraz wiedzieć, że moja wartość i zdolności nie marnuje się.
Chcę by pokazała mi więcej niż znam.
Chcę by była na tyle różna ode mnie i zafascynowana tym co robi czy lubi, żeby mogła mi to pokazać, pokazując zainteresować mnie tym, i żeby to było coś nowego, czego na razie nie znam lub nie interesuje mnie to, w szczególności na przykład chcę, by miała ochotę i potrafiła nauczyć mnie tańczyć.
Chcę by pozwoliła mi czasem popełnić błąd.
Chcę widzieć, że sposób w jaki będzie wychowywać dzieci uczyni z nich zdrowych ludzi.
Chcę by była „gorąca”, by czasem z jej inicjatywy wychodziła jakaś pieszczota, bym widział, że chce bliskości, pieszczot i seksu.
Chcę by umiała, w szczególności na początku związku, powiedzieć „nie” na bliskość przekraczającą ustalone przez nas granice, najlepiej nie tracąc przy tym swej „gorącej” krwi.
Chcę by w małżeństwie chciała mieć przynajmniej trójkę dzieci, by potrafiła wziąć na siebie przynajmniej część obowiązków domowych.
Chcę móc bezpiecznie przy niej odsłonić bardziej wrażliwe części swojego wnętrza.
Chciałbym, żeby w pewnym stopniu dokładała się do pieniędzy przeznaczanych na dom i rodzinę.
Chciałbym, żeby miała sensowne poczucie własnej wartości, żeby czasem w razie potrzeby potrafiła być silna, żeby miała właściwy kręgosłup moralny.
Chcę by miała ładną figurę.
Chcę by się często uśmiechała.


So paź 04, 2014 5:54 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pn maja 25, 2009 4:55 pm
Posty: 18251
Lokalizacja: Gdynia
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Co chciałbym móc dać, co chciałbym wziąć od dziewczyny.
Bardzo ciekawe. Naprawdę.
Jednak po przeczytaniu nasunęło mi się pytanie, które warto zadać dla każdego z tych punktów : "co, jeśli nie?"
Np. "co, jeśli nie będzie jej zachwycało piękno fizyki?"
"co, jeśli nie będę w stanie dać jej finansowego komfortu?"
"co, jeśli nie będzie akceptowała wszystkiego co robię?
itd.

_________________
Obrazek
Więcej informacji tu http://www.analizy.biz/ksiazkiapologetyczne


So paź 04, 2014 9:38 pm
Zobacz profil WWW
Gaduła
Gaduła

Dołączył(a): Wt gru 29, 2009 7:35 pm
Posty: 847
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Co chciałbym móc dać, co chciałbym wziąć od dziewczyny.
Hiperon43
To wszystko, co chciałbyś móc dać kobiecie i od niej "wziąć" tak naprawdę sprowadza się do jednego:
- do wspólnego przeżywania w Waszym życiu obecności Boga, Jego miłowania całym sercem, do stawiania Boga na pierwszym miejscu Waszego życia, a wtedy wszystko będzie na właściwym.
Bóg z pewnością będzie szczęśliwy mając mieszkanie w Waszych sercach i z pewnością obdarzać Was będzie wszelkimi Łaskami i wtedy wszystko czego pragniesz dawać i otrzymywać spełni się w całej okazałości.
Czego Ci/ Wam sama życzę z całego serca :)))


N paź 05, 2014 9:38 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): So paź 04, 2014 5:33 pm
Posty: 19
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Co chciałbym móc dać, co chciałbym wziąć od dziewczyny.
Bardzo dziękuję za odpowiedzi!
Licząc na, może, jakąś dyskusję i więcej komentarzy, spróbuję odpowiedzieć na powyższe dwa zdania, jak ja to widzę.

Co jeśli nie? Zależy od przykładu. Z fizyką? Nie ma problemu. Ja znam, lubię fizykę, chcę jej dać wgląd. Jeśli ona nie będzie chciała, nie będzie potrzebowała, to szkoda, ale nic się nie zmienia.
Co jeśli ja czegoś nie wykonam? Nie zapewnię wyżywienia rodzinie na przykład? To niedobrze. Ale jak niedobrze, to z Waszą pomocą chciałbym zdecydować. Czy niedobrze, że postawiłem przed sobą niewykonalne zadanie? Czy niedobrze, że nie umiem wykonać tego zadania ALE to zadanie nie jest tak ważne w związku? Czy niedobrze, że nie umiem wykonać tego zadania ALE mogę je zastąpić pracując nad czymś innym? Czy też tak niedobrze, że dobrej rodziny bez tego nie założę i to będzie znaczyło, że dużo terapii przede mną i pracy nad sobą. Na przykład, jeśli nie będę umiał finansowo utrzymać rodziny to... To co. Wyobrażam sobie, że wtedy nie powinienem zakładać rodziny, zamieniać związku w coś więcej, póki takiemu zadaniu nie sprostam.

Co jeśli ona czegoś nie będzie mieć? Znów zależy. Czy to dla mnie tak kluczowe, że będę chciał po prostu szukać innej dziewczyny? Czy też wystarczy mi to co mi jest w stanie dać w mniejszym stopniu? No i znów mile widziana Wasza pomoc, czy to są rzeczy których nie da się dać? Czy chciałbym dostać więcej niż chciałbym dać? Czy też, jeśli będę w stanie dać to, co piszę, to mogę się spodziewać, że szukając odpowiedniej dziewczyny - przyszłej żony - będę mógł oczekiwać właśnie tego, lub podobnych - ale równych "wagowo" rzeczy?

JolaSz - bardzo dziękuję za odpowiedź. Rozumiem ją dobrze, rozumiem jej ideę. Wiem, że kiedy Bóg na pierwszym miejscu, to wszystko na pierwszym miejscu.
Niestety, kiedy coś się zaczyna psuć, Bóg przestaje być na pierwszym miejscu. Dlatego jestem na terapii. Ale nie mogę tu postawić "Boga" na samą górę i czekać na cud. Bo nie umiem. Wszelkie takie próby, były kłamstwem które sobie mówiłem. Były "nie chce mi się", które zamieniało się w "to się pomodlę, Bóg będzie na odpowiednim miejscu, to wszystko będzie na odpowiednim". Tylko, kiedy się nie chce, nie da się Go tak postawić tam gdzie trzeba.
Dlatego potrzebuję poskładać co zrobiłem, kroczek po kroczku. Zbudować od nowa siebie, by mieć gdzie postawić Boga. Oczywiście, wierzę, ze On jest cały czas obok mnie, pomaga mi się budować. Ale skok "świetnie, teraz tylko Bóg i wszystko" byłoby drogą na skróty i zaprzeczeniem właśnie idei katolicyzmu.

Stąd to zadanie. Żeby spojrzeć realnie na świat. Gdy spojrzę realnie na świat, żeby przez to spojrzenie znaleźć motywację. Niebo czy piekło są zbyt dalekie, by były moimi motywacjami. Teraz jest przysłowiowy cukierek po dobrze wykonanym zadaniu, albo na przykład dziesięć przysiadów które sobie założę, że zrobię, po źle wykonanym zadaniu. Dopiero gdy wejdę parę kroków wyżej, będę mógł, będę w stanie, patrzeć i sięgać dalej.


Pn paź 06, 2014 11:11 pm
Zobacz profil
Dyskutant
Dyskutant

Dołączył(a): Pn paź 18, 2010 2:05 pm
Posty: 291
Płeć: mężczyzna
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Co chciałbym móc dać, co chciałbym wziąć od dziewczyny.
Dasz wszystko i co doceni , a co możesz wziąć od dziewczyny niezrozumienie przesłania nic.


Wt paź 07, 2014 8:43 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pt lip 26, 2013 4:24 pm
Posty: 4214
Lokalizacja: Szwecja
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Co chciałbym móc dać, co chciałbym wziąć od dziewczyny.
Hiperon43 napisał(a):
Wiem, że kiedy Bóg na pierwszym miejscu, to wszystko na pierwszym miejscu.


Owo wszystko bedzie na swoim miejscu :)

Hiperion43 napisał(a):
Niestety, kiedy coś się zaczyna psuć, Bóg przestaje być na pierwszym miejscu.


No i błąd choć dobrze to znam. Własnie wtedy trzeba Go czuć blisko siebie. Blisko, nie gdzies tam daleeeeeko. Ale powoli, to przyjdzie.


Hiperion43 napisał(a):
Dlatego jestem na terapii. Ale nie mogę tu postawić "Boga" na samą górę i czekać na cud. Bo nie umiem. Wszelkie takie próby, były kłamstwem które sobie mówiłem. Były "nie chce mi się", które zamieniało się w "to się pomodlę, Bóg będzie na odpowiednim miejscu, to wszystko będzie na odpowiednim". Tylko, kiedy się nie chce, nie da się Go tak postawić tam gdzie trzeba.


To nie tak że Ty masz nic nie robić i czekać.
Ale też człowiek widzi sprawy po ludzku i chciałby aby Bóg udzielił mu odpowiedzi a najlepiej konkretnej pomocy już, tu, zaraz, teraz. A Bóg niekoniecznie tak działa. Co nie znaczy że nie działa.

Hiperion43 napisał(a):
Dlatego potrzebuję poskładać co zrobiłem, kroczek po kroczku. Zbudować od nowa siebie, by mieć gdzie postawić Boga. Oczywiście, wierzę, ze On jest cały czas obok mnie, pomaga mi się budować.


Jest, jesli ktos sie od kogos odsuwa to Ty od Niego a nie odwrotnie. Znam to znam, przerabiałem.

Hiperion43 napisał(a):
Ale skok "świetnie, teraz tylko Bóg i wszystko" byłoby drogą na skróty i zaprzeczeniem właśnie idei katolicyzmu.


Jak wyżej, jakkolwiek postaraj się do niego przybliżyć. Zobaczyć Go bliżej w Twoim życiu.

Hiperion43 napisał(a):
Stąd to zadanie. Żeby spojrzeć realnie na świat. Gdy spojrzę realnie na świat, żeby przez to spojrzenie znaleźć motywację. Niebo czy piekło są zbyt dalekie, by były moimi motywacjami.


Ale z tymi związkami to nafilozofowałes, nakomplikowałes, nie uważam że niesłusznie jakkolwiek to takie teoretyzowanie.

Hiperion43 napisał(a):
Teraz jest przysłowiowy cukierek po dobrze wykonanym zadaniu, albo na przykład dziesięć przysiadów które sobie założę, że zrobię, po źle wykonanym zadaniu. Dopiero gdy wejdę parę kroków wyżej, będę mógł, będę w stanie, patrzeć i sięgać dalej.


Nie przysłowiowy tylko symboliczny :wink:
Życie to droga, a sama droga także jest celem.
Tylko ważny jest kierunek.
A fajnie potem obejrzeć sie czasem i zobaczyć że się człowiek rozwinął.
Będzie dobrze. Powodzenia.

Taka moja refleksja: jesli w owym rozwoju i kroczeniu naprzód będziesz usilnie stawiał na pierwszym miejscu SIEBIE a Bóg miałby pełnić rolę Twego pomocnika to kicha.
On ma być najwyżej a Ty niżej, w tym też Twoje pragnienie zbudowania czy udoskonalania siebie.
I nie że katolicyzm tak mówi 'bo tak', tylko wtedy wszystko się zacznie ustawiać jak powinno.

Spróbuj bardziej zaufać Bogu.

Pozdrawiam!

_________________
'Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać
Ale miłość moja nigdy nie odstąpi od Ciebie
Mówi Pan'


Wt paź 07, 2014 9:42 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): So paź 04, 2014 5:33 pm
Posty: 19
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Co chciałbym móc dać, co chciałbym wziąć od dziewczyny.
Mam wrażenie, że trochę odbiegliśmy od tematu, ale można się spodziewać po takim forum ;-) Podejmę więc ten temat, bo znam go z własnego doświadczenia:
Derayes napisał(a):
Owo wszystko bedzie na swoim miejscu :)

Tak, to było przejęzyczenie.

Derayes napisał(a):
No i błąd choć dobrze to znam. Własnie wtedy trzeba Go czuć blisko siebie. Blisko, nie gdzies tam daleeeeeko. Ale powoli, to przyjdzie.

Oczywiście, że błąd. Ale właśnie dlatego potrzebuję terapii, bo takie błędy robię.

Derayes napisał(a):
To nie tak że Ty masz nic nie robić i czekać.
Ale też człowiek widzi sprawy po ludzku i chciałby aby Bóg udzielił mu odpowiedzi a najlepiej konkretnej pomocy już, tu, zaraz, teraz. A Bóg niekoniecznie tak działa. Co nie znaczy że nie działa.

I wielokrotnie mi udzielił pomocy już, tu, zaraz, teraz. Wielokrotnie nie. Ale nawet jak była, to w swojej chorobie się od niej odwracałem.
Derayes napisał(a):
Jest, jesli ktos sie od kogos odsuwa to Ty od Niego a nie odwrotnie. Znam to znam, przerabiałem.

Tak, ja się odsuwam, oczywiście. Ja rezygnuję z jego łask. Rezygnuję z jego darów. Bo tak jest łatwiej. Bo tak działa moja choroba. Zrezygnować z wszelkiego prawdziwego szczęścia - wiecznego, czy nawet tego na ziemi, a wziąć szybkie przyjemności które są łatwiejsze. Nie wymagają pracy. Woli. I własnie dlatego korzystam z pomocy specjalisty.
Derayes napisał(a):
Jak wyżej, jakkolwiek postaraj się do niego przybliżyć. Zobaczyć Go bliżej w Twoim życiu.

Oczywiście. Dlatego jestem tu, gdzie jestem. Bo to mi daje szanse "postarania się". I dlatego jestem tu na forum. Bo to zadanie, jest dla motywacji do starania się.
Wierz mi, wiele razy widziałem Go życiu na wyciągnięcie ręki. Ale wychodzi się z "religijnego uniesienia" i wraca problem... Więc trzeba nauczyć się być przy Bogu zawsze, prawda? Nie tylko wtedy kiedy łatwo. I wracam do tego samego. Jestem tu, by umieć robić coś nie tylko wtedy, gdy łatwo. Także być bliżej Boga. Problem niszczy wszystko co ważne. Trzeba uderzyć w problem, a nie składać wszystko do kupy z pominięciem problemu, który znów wszystko rozwali. Układasz domek z kart, wiatr go niszczy. Zanim znów zaczniesz budować, warto zamknąć okno. Budujesz dom na pisaku, wichura go niszczy. Warto wylać fundamenty, przenieść miejsce budowy na skałę, zanim znów się tę budowę rozpocznie. Mój dom niszczyła wichura już wiele razy. Za każdym razem coraz mniej motywacji do odbudowy. Wierzę, że wreszcie zabrałem się za budowanie w odpowiednim miejscu i właśnie wylewam dobre fundamenty.
Derayes napisał(a):
Ale z tymi związkami to nafilozofowałes, nakomplikowałes, nie uważam że niesłusznie jakkolwiek to takie teoretyzowanie.

A właśnie to jest sedno! To jest najważniejsze z tego, co tu jest. Reszta tego co robimy na razie na forum, to takie pogaduszki, których jeśli będzie za dużo, jeśli zamiast pracować będzie siedział non stop i dyskutował, będą tylko błędem, kłamstwem, złem oddalającym od zdrowia a więc i Boga, choćby nie wiem jak były uduchowione.

Za to to, co wisi na samej górze, to co chcę dać dziewczynie, wziąć od dziewczyny... To jest konkret. Fakt. Materialnie namacalna rzecz. Coś co mogę wziąć w rękę i rzeczywiście pomoże mi iść dalej.

Już pomijając dalsze przerzucanie się cytatami spróbuję inaczej powiedzieć mi o co chodzi.
Jeśli człowiek jest chory, ma 40 stopni gorączki, nie może stanąć na nogi powiedzenie mu "idź do Kościoła, to Ci pomoże" to nierozsądny pomysł. Jeśli człowiek ma zapalenie wyrostka, albo zawał serca, to pierwsze co robi idzie do doktora.

Mój umysł jest chory. Potrzebuje leczenia. Oczywiście, w Waszych postach jest tylko i wyłącznie Prawda. Ale mam wrażenie, że z życiem tą prawdą jest gorzej i to nie tylko jeśli chodzi o mnie.
Bo powiedzieć osobie, która przyznaje się, że ma problem z psychiką "postaw Boga na pierwszym miejscu, to Ci pomoże" to tak jakby powiedzieć do człowieka bez nóg "zejdź z wózka, przejdź się, przebiegnij, poczujesz się lepiej. To jest bardzo dokładna analogia. Moim problemem - psychologicznym problemem - jest postawienie złej rzeczy na złym miejscu. Trzeba to naprawić. Ja muszę to naprawić. Potrzebuję - w przenośni - protezy nogi nim będę biegać. Wtedy wszelkie te rady mówiące "idź biegaj" będą przydatne. Teraz jednak potrzebuję pomocy specjalisty, który mi pokaże, jak tą protezę zrobić.

Zadanie na górze jest częścią formy na tą protezę. Albo gipsem do formy przez niego wykonanej. Jaką wolicie analogię, wybierzcie, ale proszę zgodnie z zaleceniami lekarza: jeśli możecie, pomóżcie tą formę wygładzić. Ulepszcie jakość gipsu. Bo tak - chcę chodzić. Leżenie jest łatwe przyjemne i przyzwyczaiłem się leżeć, ale chcę chodzić.

Na zakończenie pozwolę sobie na lekką złośliwość, lubię złośliwości mówić i otrzymywać więc nie odbierzcie jej proszę negatywnie: To niesamowite, że ten świetny psycholog-terapeuta u którego się leczę, jest wierzącym katolikiem, bo z tego co widzę, większość zaangażowanych katolików jest tragicznymi psychologami ;-)


Śr paź 08, 2014 12:01 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pt lip 26, 2013 4:24 pm
Posty: 4214
Lokalizacja: Szwecja
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Co chciałbym móc dać, co chciałbym wziąć od dziewczyny.
Hiperon43 napisał(a):
Mam wrażenie, że trochę odbiegliśmy od tematu, ale można się spodziewać po takim forum ;-)


Trochę tak, ale nadal jest ciekawie!


Hiperion43 napisał(a):
Tak, ja się odsuwam, oczywiście. Ja rezygnuję z jego łask. Rezygnuję z jego darów. Bo tak jest łatwiej. Bo tak działa moja choroba.


Bo Mu nie dowierzasz. Jako i ja nie dowierzalem. Nie złość się.

Hiperion43 napisał(a):
Ale wychodzi się z "religijnego uniesienia" i wraca problem... Więc trzeba nauczyć się być przy Bogu zawsze, prawda? Nie tylko wtedy kiedy łatwo.


Ja bym napisal -nie tylko wtedy gdy trudno- zgodnie ze znanym powiedzonkiem 'jak trwoga to do Boga'. A potem- zrobiles swoje Panie, to adje, jestem zajęty. Piszę z mojego własnego doświadczenia.

Hiperion43 napisał(a):
Trzeba uderzyć w problem, a nie składać wszystko do kupy z pominięciem problemu, który znów wszystko rozwali. (...) Wierzę, że wreszcie zabrałem się za budowanie w odpowiednim miejscu i właśnie wylewam dobre fundamenty.



Jeśli tak jest to Bóg będzie Cię wspierał i na pewno Ci pomoże.


Hiperion43 napisał(a):
A właśnie to jest sedno! To jest najważniejsze z tego, co tu jest.


Wiesz ale to brzmi jak koncert życzeń albo opis idealnych partnerów.

Hiperion43 napisał(a):
Reszta tego co robimy na razie na forum, to takie pogaduszki, których jeśli będzie za dużo, jeśli zamiast pracować będzie siedział non stop i dyskutował, będą tylko błędem, kłamstwem, złem oddalającym od zdrowia a więc i Boga, choćby nie wiem jak były uduchowione.


Tutaj różni ludzie pisza różne rzeczy o rozmaitym cieżarze gatunkowym. Nie o uduchowienie chodzi tylko o prawdę i sens.
Czuję że odbierasz to co piszę ja i inni jako typowe 'katolickie pouczanie', też znam to uczucie, a powiem Ci że nadal jestem 'w drodze powrotnej' do Boga, całkiem jeszcze nie powróciłem.


Hiperion43 napisał(a):
Już pomijając dalsze przerzucanie się cytatami spróbuję inaczej powiedzieć mi o co chodzi.
Jeśli człowiek jest chory, ma 40 stopni gorączki, nie może stanąć na nogi powiedzenie mu "idź do Kościoła, to Ci pomoże" to nierozsądny pomysł. Jeśli człowiek ma zapalenie wyrostka, albo zawał serca, to pierwsze co robi idzie do doktora.


To nie tak!
Idź do doktora ale pomódl do Boga.

Hiperion43 napisał(a):
Mój umysł jest chory. Potrzebuje leczenia. Oczywiście, w Waszych postach jest tylko i wyłącznie Prawda.
Ale mam wrażenie, że z życiem tą prawdą jest gorzej i to nie tylko jeśli chodzi o mnie.


Oczywiście ze różnie to jest z tym życiem ową prawdą.
Leczenie psychologiczne czy jakiekolwiek inne nie wyklucza zbliżenia z Bogiem. Wcale. Ani też radzenie abyś był bliżej Boga nie znaczy bynajmniej 'odpuść sobie inne formy leczenia, to zbędne'.

Hiperion43 napisał(a):
Bo powiedzieć osobie, która przyznaje się, że ma problem z psychiką "postaw Boga na pierwszym miejscu, to Ci pomoże" to tak jakby powiedzieć do człowieka bez nóg "zejdź z wózka, przejdź się, przebiegnij, poczujesz się lepiej. To jest bardzo dokładna analogia.


Otóż absolutnie NIE JEST!
Nikt rozsądny nie poradzi Ci abyś unikał pomocy specjalisty!
Piszesz że chodzisz do katolickiego psychologa no i bardzo dobrze, pomoc Boża to także i to że do niego trafiłeś! Bóg pomaga ludziom w rozmaity, czase pozornie niezauważalny, prozaiczny sposób.
A nie tylko niczym w Hollywoodzkiej produkcji - że oto niebosa się rozstąpiły, promienie słońca wyjrzały przez chmury i rzekł Pan donośnym głosem: oto masz, daję ci o co prosiłeś i "pyk"- już się samo dzieje.

Hiperion43 napisał(a):
Moim problemem - psychologicznym problemem - jest postawienie złej rzeczy na złym miejscu. Trzeba to naprawić. Ja muszę to naprawić. Potrzebuję - w przenośni - protezy nogi nim będę biegać. Wtedy wszelkie te rady mówiące "idź biegaj" będą przydatne. Teraz jednak potrzebuję pomocy specjalisty, który mi pokaże, jak tą protezę zrobić.


To nie są rady żebyś biegał jeśli nie możesz chodzić. Zrozum.

Hiperion43 napisał(a):
Na zakończenie pozwolę sobie na lekką złośliwość, lubię złośliwości mówić i otrzymywać więc nie odbierzcie jej proszę negatywnie: To niesamowite, że ten świetny psycholog-terapeuta u którego się leczę, jest wierzącym katolikiem, bo z tego co widzę, większość zaangażowanych katolików jest tragicznymi psychologami ;-)


Ja nie lubię złośliwości gdyż dość ich doswiadczyłem i doświadczam w moim życiu. Nie jestem psychologiem, choć jestem lekarzem, moja wiedza o psychologii to raczej obserwacja ludzi ew. trochę lektur.

Chcesz się posmiać razem ze mną?
Kilka lat temu zacząłem ufać wróżbitom z ezo.tv i do jednego, który wzbudzał mój największy podziw, napisałem aby mi 'ukazał co będzie'. Dostałem stek nic nie znaczących ogólników za który jeszcze zapłaciłem. Coś jakbym Tobie teraz pisał: 'takie jest życie', 'nikt nie jest nieomylny', 'czekaj a zmiana nadejdzie', 'uwierz w siebie' itp.

Bóg był i czekał ale ja nie chciałem pytać Jego i sam sobie strzelałem gole.

To wszystko piszę ŻYCZLIWIE nawet jeśli odbierasz to inaczej. Wierz mi. I sam nie znoszę autorytarnego mentorskiego tonu a takowy niestety zdarza się i księżom i zaangażowanym wiernym.

_________________
'Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać
Ale miłość moja nigdy nie odstąpi od Ciebie
Mówi Pan'


Śr paź 08, 2014 9:28 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): So lis 16, 2013 8:53 pm
Posty: 2540
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Co chciałbym móc dać, co chciałbym wziąć od dziewczyny.
Hiperon43 napisał(a):
Chciałbym więc poznać Wasze zdanie - szczególnie oczywiście dziewczyn/kobiet - proszę więc o komentarze, czy za dużo/mało chcę dać/wziąć? Realne rzeczy? Nierealne? Potrzebne, niepotrzebne? Wasze propozycje?

Moim zdaniem bardzo to drobiazgowo ujęte. Z pewnością dobrze jest określić precyzyjnie swoje oczekiwania tyle że jest jakaś granica po przekroczeniu której w szczegóły przestają pomagać i zaczynamy się w nich gubić. Nie wiem jak sporządzałeś te listy - czy zgodnie z zasadą od ogółu do szczegółu, a zatem te szczegóły są rozwinięciem jakiegoś Twoje go pomysłu na relację z kobietą, czy spisałeś co przyszło Ci do głowy i uznałeś za ważne - i może dlatego dla mnie to trochę jakbyś pokazał listę produktów i pytał czy smaczne będzie danie które przyrządzisz, przy czym z listy nawet trudno wywnioskować co chcesz gotować. Nie dlatego że jest tam za dużo czy za mało potrzebnych czy niepotrzebnych rzeczy ale dlatego że piszesz czego oczekujesz ale nie wiadomo co Cię usatysfakcjonuje. Przynajmniej dla mnie to nie jasne - np. "Chcę więc uzyskać akceptację tego co robię dla niej, jak i tego co robię w ogóle, oraz wiedzieć, że moja wartość i zdolności nie marnuje się." - na czym ta akceptacja i uznanie Twoich wysiłków ma polegać, jak się przejawić. Bo wyobraźmy sobie - mówisz jej że chcesz zrobić coś dla niej, ona się zgadza i kończy temat. Czy to Ci wystarczy czy stwierdzisz że niewdzięczna jest?


Śr paź 08, 2014 11:14 am
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): So paź 04, 2014 5:33 pm
Posty: 19
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Co chciałbym móc dać, co chciałbym wziąć od dziewczyny.
OK, chyba mam czas wrócić do mojego tematu macierzystego.
@Derayes
Oczywiście, że jestem przekonany, że porady tutaj są udzielane z pełną życzliwością. Bardzo za tą życzliwość dziękuję!

Nie chciałem, żeby złośliwość była przykra, szkoda, że mogła tak zostać odebrana. Mam nadzieję, że odzyskasz możliwość cieszenia się ze złośliwości, tych życzliwych złośliwości. Ciętej ironii, zabawnego sarkazmu, nie przebijania opon ze złości.

Wierzę, w to co mówisz, staram się tego nie odrzucać. Z tego co mówisz zdaje mi się, że też byłem w tym punkcie drogi. Więc zdaje mi się, że też rozumiem także co chcesz mi przekazać.

Wracając do zadania, nie chciałbym by było odebrane jako koncert życzeń. Ba, jest on dla mnie pewną przeciwnością tego koncertu. Mój problem spowodował, że wszystko chciałem mieć, nic nie chciałem dać. To zadanie ma, i uczy mnie czegoś przeciwnego. Żeby coś wziąć, najpierw należy dać. Żeby dać, najpierw należy nad tym pracować. Ja CHCĘ dać mojej przyszłej dziewczynie a później żonie bezpieczeństwo finansowe. Ale to nie znaczy, że ma się to stać za machnięciem magiczną różdżką. Nie, to jest dla mnie cel do którego teraz planuję zmierzać przy pomocy pracy i wysiłku. I na razie, tutaj na miejscu właśnie to robię, zmierzam do tego celu dając swój wysiłek.

Od koncertu życzeń - który bym wypowiedział jakiś czas temu - różni się to diametralnie. Nie dość, że jest coś w kolumnie "co chcę dać" to jeszcze do tego co chcę dać będę zmierzać własnym wysiłkiem, a nie leżąc na łóżku mówiąc "Cóż, chcę to dać. Ale dopóki życie jest takie złe, niedobre, że nie mogę tego dać, to szkoda, nie mogę, kropka. Ale chcę dać. Niech się SAMO stanie tak, bym mógł".

Przejście jak od przysłowiowego Harrego Pottera do Władcy Pierścieni (przykład na Hobbicie). Oba światy fantastyczne, ale w jednym naczynia się zmywają za machnięciem różdżką (same się) a w drugim Hobbit zmywa naczynia po to, by chwilę później wyruszyć na niewygodną, trudną przygodę wymagającą wysiłku, odwagi, pracy, cierpienia, niewygód. I wrócić z kuferkiem srebra. Ale kuferek nie zdobył się sam.

To nie jest dla mnie lista życzeń. Mogłaby być. Kiedyś by była. Ale teraz to dla mnie motywacja i cel wysiłków. Lista powodów, dla których decyduję się na ból, krew i łzy zamiast leżenia i bimbania - na dnie.

Och, moment kiedy cytuję czy parafrazuję terapeutę to chyba moment, kiedy powinienem się zamknąć.
Do usłyszenia.

p.s. Nie, to jeszcze nie ten moment. Ten moment będzie kiedy cały ten post znajdzie swoją pointę, cel dla którego go pisałem.
Ponieważ ta lista jest dla mnie tak ważna, proszę o komentarze do niej, chciałbym móc na niej oprzeć się mocniej. Tym bardziej, że dostałem już kolejny poziom tego zadania.

@Bergamotka
część druga:
Tamto część pierwsza była skończona, zanim Bergamotka napisała:
Droga Bergamotko, dziękuję bardzo za zainteresowanie moim zadaniem.
Celem tego zadania nie jest baaardzo konkretny pomysł na relację z kobietą. Oczywiście wszystko w tej liście może być w prawo czy lewo, bliżej lub dalej przesuwane. Niektóre rzeczy z niej mogą wypaść, inne się pojawić. Więc, choć rzeczy są bardzo szczegółowa, lista powinna być traktowana bardzo... Ogólnie.
Nie będę szukając przyszłej partnerki chodził z listą i odkreślał rzeczy zaliczone.
Za to będę chodził z tą listą i myślał sobie "no tak... jeszcze to i tamto przydałoby się w sobie poprawić. Może dzięki uzyskam (od jakiejś dziewczyny) tamto i jeszcze to!"
Przykład związany z akceptacją - nie, jak raz jej nie zainteresuje, to nie ma problemu. I 20 razy, też nie. Nauczyłem się już, że jeśli dla kogoś coś robię, to nie jest tego kogoś obowiązkiem cieszyć się z tego. To tylko bonus, jeśli mu się spodoba.
Ale jeśli nic co mogę - a mogę już trochę - dać partnerki nie zainteresuje... No to szkoda. Wtedy chciałbym się rozglądnąć za kimś, komu mogę swoimi zdolnościami sprawić radość.
Co do dokładnego Twojego przykładu - tak, wystarczy mi. Robię to dla niej i się cieszę, że się zgodziła. Zwykle raczej nie pytam czy chcę, tylko robię to dla niej i potem jej się podoba lub nie.

Biorę ją do kina na film który bardzo mi się podoba, więc chcę ją też tym zafascynować. Niestety ona jednak nie lubi kina akcji. OK, pierwsza próba zmarnowana, nie ma problemu.
Pokazuję jej ciekawe, zaskakujące doświadczenie fizyczne, proste i zabawne. Stwierdza, że miała złą nauczycielkę w szkole i na same skojarzenie "doświadczenie" ma dreszcze. No cóż, zdarza się. Dobrze się bawiłem przygotowując, choć szkoda jednak, że jej się nie podobało.
Więc biorę ją ze sobą w góry, w znane mi miejsce, z plecakiem. Po czym zapada noc. Pokazuję jej gwiazdy. Po czym wyjmuję z plecaka plandekę, świeczki, przygotowane coś do jedzenia i parodiuję kolację przy świecach. Ona stwierdza, że od gwiazd woli światła miasta, bo jaśniejsze, a plandeka jest niewygodna a jedzenie mi nie wyszło. Cóż. Mój błąd, następnym razem wezmę ją do drogiej restauracji.
Chyba, że na propozycje 1 i 2 też były przykładowe - negatywne odpowiedzi.
Wtedy stwierdzę "cholera, cudowna dziewczyna ale ja się tu marnuję, też jestem coś wart, niech ktoś coś z tego ma!".

Czy udało mi się troszeczkę przybliżyć sytuację? :-)

To, że lista jest dość ogólna, nie znaczy, że szczegółowe komentarze choćby pojedynczych jej punktów "Oooo TO mi się podoba, to chciałabym dostać/Tak, to mogę dać bez problemu, wręcz chciałabym/Niee, no po co takie rzeczy? Kogo to interesuje/inne" nie są przydatne. Właśnie o nie chodzi, żebym wiedział jak bardzo realna/nierealna jest moja wizja.


Wt paź 14, 2014 12:11 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): So lis 16, 2013 8:53 pm
Posty: 2540
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Co chciałbym móc dać, co chciałbym wziąć od dziewczyny.
Hiperon43 napisał(a):
Zwykle raczej nie pytam czy chcę, tylko robię to dla niej i potem jej się podoba lub nie.

Może zatem warto byłoby poszerzyć listę poszerzyć o punkt który obejmowałby poznawanie jej preferencji, zasięganie opinii - wprost lub bardziej dyskretnie, w zależności od sytuacji - słuchanie co mówi i ogólnie dbałość o komunikację. Bo przytaczając przykład z trzema nietrafionymi próbami podsumowujesz "Wtedy stwierdzę "cholera, cudowna dziewczyna ale ja się tu marnuję, też jestem coś wart, niech ktoś coś z tego ma!". A według mnie powinno to być coś w stylu "cholera, cudowna czy nie, tułam się po górach z osobą, której nawet nie znam na tyle by wiedzieć czy lubi biwakowe klimaty czy nie". :wink:


Wt paź 14, 2014 11:16 am
Zobacz profil
Dyskutant
Dyskutant

Dołączył(a): Pn paź 18, 2010 2:05 pm
Posty: 291
Płeć: mężczyzna
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Co chciałbym móc dać, co chciałbym wziąć od dziewczyny.
Co chciałbym móc dać jeśli o uczucie to tak i na odwrót ale jeśli chodzi o ośiągnięcia naukowe i przemyśkenia filozoficzne to i tak niezostanie zauważone dalej byśmy byli w lesie ofszę dziewczyny nas inspirują a czy my dla dziewczyn jesteśmy ispiracją do naukowych osągnięć i przemyśleń filozoficznych .


Pt paź 17, 2014 8:30 pm
Zobacz profil
Gaduła
Gaduła

Dołączył(a): So sie 23, 2014 10:28 pm
Posty: 834
Płeć: mężczyzna
wyznanie: nie chcę podawać
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Co chciałbym móc dać, co chciałbym wziąć od dziewczyny.
Hiperon43 napisał(a):
Chcę od niej dostać jej czas i wysiłek.

A po co Ci jej wysiłek? Jeśli będzie z Tobą szczęśliwa, to nie będzie robiła nic na siłę, tylko z przyjemnością, albo ewentualnie przymknie oko na jakieś Twoje fanaberie. A jeśli już nie będzie mogła tego znieść, to poprosi Cię, abyś to zmienił. Taki wysiłek może wykończyć po paru latach i zepsuć wszystko.


So paź 18, 2014 5:22 pm
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 13 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 126 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL