Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
Autor |
Wiadomość |
pandzia
|
Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
Dawno mnie na forum nie było, mam jednak nadzieję, że nie ulokowałam się z tym tematem w złym miejscu Proszę o wasze przemyślenia. W Piśmie Świętym jest kilka zapewnień o tym, że Bóg troszczy się o człowieka, że można Mu ufać a nawet należy... jak Abraham, jak Job, jak Dawid.... ''Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.'' Jak podejść do tej sprzeczności, która się pojawia pomiędzy zapewnieniem o miłości Boga do człowieka, o Jego opiece i spełnianiu człowieczych potrzeb a niespełnieniem, jakie dotyka osoby bez własnego domu, bez jedzenia, bez pracy? Jak można ufać w dobroć Boga, jak można wierzyć, że Jego dobro człowieka osłoni, jeśli zderzyć to z rzeczywistością handlu porwanymi dziećmi albo tymi dziećmi, które umierają w Gazie/Izraelu? Wiem, że to dotyka kwestii cierpienia w życiu, że nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, ale na czym człowiek może oprzeć ufność w Boga, w Jego opiekę, jeśli doświadczenie uczy przeciwnie? Cierpienie, jakiego doświadcza człowiek pokazuje, że ufność w Boga prowadzi do zawodu. Jak to obserwujecie w swoim życiu, czy potraficie ufać Bogu?
|
Pt cze 14, 2024 1:15 am |
|
|
merss
Czuwa nad wszystkim
Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm Posty: 17028
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
|
Re: Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
To zależy jak człowiek rozumie opiekę. Czy chodzi o zapewnienie powodzenia w życiu czy o zbawienie? Inaczej spoglądamy na świat widząc swe zdrowe powinności (powinności widzą też osoby zależne) a inaczej oczekując prowadzenia za rękę. Dar roztropności pozwala nie zagubić się w życiu. Boga można widzieć wszędzie lub Go nie dostrzegać, bo mamy inny pomysł na nasze życie. Szukasz Boga. On często schodzi po kryjomu i stuka do drzwi, ale nie ma ciebie w domu pisał klasyk. Gdy człowiek nie ma kontaktu sam z sobą to odbiera iluzję o Bogu.
|
So cze 15, 2024 10:04 am |
|
|
pandzia
|
Re: Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
Chodziło mi o wymiar ludzkich potrzeb materialnych. Jak można ufać Bogu i się nie martwić? Sprawdzam w Google procent ludzi żyjących w skrajnej nędzy i w pierwszych wynikach: Wielka Brytania 18% społeczeństwa żyje w skrajnej nędzy. Hiszpania około 9%. Ekwador 22.6%. Polska 4.7%. Kanada 1.7%. 25,000 ludzi dziennie na świecie umiera z głodu wg ONZ.
Jak człowiek ma pokładać ufność w Bogu, jeśli cierpi z powodu biedy i nic nie zapowiada zmiany nawet jeśli się ciężko pracuje, do stopnia utraty zdrowia nawet, a zwłaszcza w perspektywie tego, jak wielu osobom Bóg wcale nie zapewnił podstawowych warunków do przeżycia?
|
So cze 15, 2024 12:35 pm |
|
|
merss
Czuwa nad wszystkim
Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm Posty: 17028
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
|
Re: Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
W jaki sposób sprawdziłaś na czym polega skrajna nędza w tych krajach i co jest jej przyczyną w przypadku każdej z tych osób? Procenty mówią ogólnie o stanie zamożności danego społeczeństwa i do tego mamy tzw minimum socjalne w każdym tych krajów. Czy ludy pierwotne, gdzie nie ma nawet prywatnej własności, żyją w skrajnej nędzy skoro ci ludzie są szczęśliwi?
|
So cze 15, 2024 3:22 pm |
|
|
pandzia
|
Re: Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
Ale co to ma do rzeczy? Ty uważasz, że statystyki kłamią i nie ma ludzi, którzy umierają z głodu i pragnienia? Termin skrajna bieda oznacza osobę, która nie ma stałego dostępu do żywności, do pitnej wody, opieki zdrowotnej, instalacji sanitarnych, stałego miejsca zamieszkania. Nie żyjemy w czasach pierwotnych i nie mówię o ludziach szczęśliwych w ubóstwie. Myślisz, że jest się szczęśliwym jak się nie ma pitnej wody i jedzenia, albo kiedy się trzeba przenosić z miejsca na miejsce, albo kiedy nie można wyedukować dzieci, zapewnić im ubrań etc? Przepraszam, ale jakieś absurdy wymyślasz.
|
So cze 15, 2024 3:45 pm |
|
|
merss
Czuwa nad wszystkim
Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm Posty: 17028
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
|
Re: Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
Jestem bardzo w rękach Bożych powiedział Jan Paweł II. Umierał. Paweł pisze do Tymoteusza tak: Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego.(Tm4, 6-8). Wg ciebie Bóg ich opuścił. Oni odczytywali swój stan inaczej. Najpierw poznaj siebie. wówczas się zorientujesz, że prezentujesz stan rozwojowy dziecka 11. letniego. Ludzie dorośli ukierunkowani powinni być na powinności, ale swoje a nie Boga a mimo wszystko widzieć znaki od Boga, byle sobie ich nie tworzyli. I znów wracamy do kontaktu ze sobą, bo bez tego nie ma mowy o różnicowaniu. Może ci ktoś napisze to co chcesz przeczytać...paskudna, bozinka!
|
So cze 15, 2024 4:54 pm |
|
|
creepingdeath
|
Re: Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
[ciach] Nie masz prawa do pisania w tym dziale (PW)
|
So cze 15, 2024 5:55 pm |
|
|
Barney
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): Pn maja 25, 2009 4:55 pm Posty: 18440 Lokalizacja: Gdynia
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
|
Re: Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
pandzia napisał(a): Jak człowiek ma pokładać ufność w Bogu, jeśli cierpi z powodu biedy i nic nie zapowiada zmiany nawet jeśli się ciężko pracuje, do stopnia utraty zdrowia nawet, a zwłaszcza w perspektywie tego, jak wielu osobom Bóg wcale nie zapewnił podstawowych warunków do przeżycia? "Sądzę bowiem, że obecnych cierpień nie da się porównać z przyszłą chwałą, która ma się w nas objawić. Stworzenie więc ufnie oczekuje objawienia się synów Bożych, gdyż zostało poddane marności – nie z własnej woli, ale przez Tego, kto je poddał – w nadziei, że zostanie wyrwane z zepsucia, które je zniewala, do wolności, którą jest chwała dzieci Bożych. Wiemy przecież, że całe stworzenie aż do tej chwili woła i cierpi jak rodząca kobieta. Zresztą nie tylko ono, ale również my, którzy mamy pierwsze owoce Ducha. My więc także wołamy w naszych sercach, ufnie oczekując uznania za dzieci, czyli odkupienia naszego ciała."(Rz 8,18-23) Zatem nie ma zapewnienia - w świecie zepsutym przez Grzech Pierworodny - że nie będzie cierpienia, głodu, że ząb nie będzie bolał. Co więcej, w tym świecie czeka nas kulminacja - śmierć. Nikt nie obiecywał nam doczesnego zdrowia dlatego, że jesteśmy chrześcijanami. Owszem, istnieją grupy, a nawet całe wyznania (głównie z nurtu "charyzmatycznego"), które, wbrew faktom, tak twierdzą. Uważają, że Chrystus na krzyżu nie tylko nas zbawił do życia wiecznego, ale także unicestwił wszelkie doczesne skutki grzechu. Ze specyficznego rozumienia wypowiedzi Jezusa „Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie, i miały je w obfitości” (J 10,10) zrodziła się cała idea tzw. teologii sukcesu zakładającej, iż chodzi o obfitość doczesną; że chrześcijanin powinien być bogaty (w przeciwnym razie jego wiara prawdopodobnie jest niedostateczna), szczęśliwy i… no właśnie, zdrowy. Nurt ten całkowicie pomija fakt, iż nie żyjemy jeszcze w czasach eschatologicznych – przeciwnie, wciąż oczekujemy. Że są to obietnice eschatologiczne.
_________________
Więcej informacji tu http://www.analizy.biz/ksiazkiapologetyczne
|
So cze 15, 2024 9:21 pm |
|
|
pandzia
|
Re: Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
Barney, czy w Twoim rozumieniu cytaty w Biblii - jak te poniżej - powinny być odczytywane jedynie jako zapewnienie spełnienia potrzeb duchowych w takim razie, aby uniknąć tej teologii sukcesu? Człowiek nie powinien oczekiwać od Boga zapewnienia rzeczy materialnych?
List do Filipian 4, 19 A Bóg mój według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę.
Ewangelia św. Mateusza 6, 25-34 Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.
Ostatnio edytowano Pn cze 17, 2024 8:58 am przez PeterW, łącznie edytowano 1 raz
Biblijne cytaty oznaczamy na niebiesko
|
Pn cze 17, 2024 12:25 am |
|
|
pandzia
|
Re: Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
Merss, omijaj moje posty w przyszłości. Odstraszasz od uczestnictwa w forum i nie pomagasz dochodzić jasności w pytaniach o wiarę. Papież nie żył w skrajnej nędzy, ja nie mam 11stu lat i nie lubię chamstwa. merss napisał(a): Jestem bardzo w rękach Bożych powiedział Jan Paweł II. Umierał. Paweł pisze do Tymoteusza tak: Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego.(Tm4, 6-8). Wg ciebie Bóg ich opuścił. Oni odczytywali swój stan inaczej. Najpierw poznaj siebie. wówczas się zorientujesz, że prezentujesz stan rozwojowy dziecka 11. letniego. Ludzie dorośli ukierunkowani powinni być na powinności, ale swoje a nie Boga a mimo wszystko widzieć znaki od Boga, byle sobie ich nie tworzyli. I znów wracamy do kontaktu ze sobą, bo bez tego nie ma mowy o różnicowaniu. Może ci ktoś napisze to co chcesz przeczytać...paskudna, bozinka!
|
Pn cze 17, 2024 1:20 am |
|
|
Barney
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): Pn maja 25, 2009 4:55 pm Posty: 18440 Lokalizacja: Gdynia
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
|
Re: Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
@pandzia, odwołam się do Twoich doświadczeń (także wiedzy z TV czy książek)? Czy wszyscy gorliwi chrześcijanie żyją w dostatku? Czy męczennikom nic się złego nie stało? Czy chrześcijanie nie chorują i nie umierają? Podane przez Ciebie cytaty owszem, można odczytywać również jako odnoszące się do doczesności - ale trochę inaczej, niż na zasadzie "Bóg mi wszystko zapewni". Nadal żyjemy w świecie skażonym grzechem pierworodnym, na którym jest cierpienie. Jest rzeczą dziwną, że głoszący podobne tezy (nie pisze o Tobie...) zdają się nie zauważać, iż Nowy Testament przekazuje nam relacje o chorobach apostołów. I tak: - święty Paweł pisał do Galatów: „Wiecie przecież, jak pierwszy raz głosiłem wam Ewangelię, zatrzymany chorobą, i jak mimo próby, na jaką moje niedomaganie cielesne was wystawiło, nie wzgardziliście mną ani nie odtrąciliście, ale mnie przyjęliście jak anioła Bożego, jak samego Chrystusa Jezusa” (Ga 4,13-14).
- Podobnie Apostoł Narodów pisał do Tymoteusza „Samej wody już nie pij, używaj natomiast po trosze wina ze względu na żołądek i częste twoje niedomagania”
- Czytamy „Erast pozostał w Koryncie, a Trofima pozostawiłem w Milecie chorego” (2 Tm 4,20). Po co tak zrobiono, skoro ponoć Paweł rzekomo mógł w każdej chwili Trofima uzdrowić? (1 Tm 5,23).
Tymczasem perspektywa chrześcijańska wobec choroby (i w ogóle cierpienia) jest zupełnie inna; krzyż Chrystusa nie zdejmuje z nas doczesnych niedomagań, lecz nadaje im sensŚwięty Jan Paweł II, w liście apostolskim Salvifici doloris, tak przedstawiał to zagadnienie: „W wyniku zbawczego czynu Chrystusa człowiek bytuje na ziemi z nadzieją życia i świętości wiecznej. A chociaż to przezwyciężenie grzechu i śmierci, jakiego dokonał Chrystus swym Krzyżem i Zmartwychwstaniem, nie usuwa cierpień doczesnych z życia ludzkiego, nie uwalnia od cierpienia całego historycznego wymiaru ludzkiego bytowania – to jednak i na cały ten wymiar i na każde cierpienie rzuca nowe światło, które jest światłem zbawienia. (...) Można powiedzieć, że wraz z męką Chrystusa całe cierpienie ludzkie znalazło się w nowej sytuacji. (...) W Krzyżu Chrystusa nie tylko Odkupienie dokonało się przez cierpienie, ale samo cierpienie ludzkie zostało też odkupione. (...) Kościół, który wyrasta z tajemnicy Odkupienia w Krzyżu Chrystusa, winien w szczególny sposób szukać spotkania z człowiekiem na drodze jego cierpienia”. Nawiązując do Kol 1,24 papież dodaje: „O ile człowiek staje się uczestnikiem cierpień Chrystusa – w jakimkolwiek miejscu świata i czasie historii – na swój sposób dopełnia tego cierpienia, przez które Chrystus dokonał Odkupienia świata” . Święty papież uściśla to zagadnienie w wygłoszonym w 1999 roku przemówieniu do chorych podczas wizyty w Meksyku: „Chrystus (…) mówi: »Pójdź za Mną! Pójdź! Weź udział swoim cierpieniem w tym zbawieniu świata, które dokonuje się przez moje cierpienie! Przez mój Krzyż«. Dlatego gdy stajemy jako chrześcijanie w obliczu tajemnicy cierpienia, możemy powiedzieć zdecydowanie: »niech się dzieje wola Twoja, Boże« i powtórzyć za Jezusem: »Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty« (Mt 26,39)” . W dalszej analizie zagadnienia pomoże nam Katechizm Kościoła, a dokładniej kanon 1505. Ciekawe, iż zaczyna się on także od zwycięstwa na krzyżu nad grzechem, będącym źródłem chorób i wszelkiego zła: „1505 Wzruszony tylu cierpieniami, Chrystus nie tylko pozwala dotykać się chorym, lecz także bierze na siebie ich nędzę: »On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby« (Mt 8,17). Nie uleczył wszystkich chorych. Jego uzdrowienia były znakami przyjścia Królestwa Bożego, zapowiadały uzdrowienie bardziej radykalne: zwycięstwo nad grzechem i śmiercią przez Jego Paschę. Na krzyżu Chrystus wziął na siebie cały ciężar zła i zgładził »grzech świata« (J 1,29), którego skutkiem jest właśnie choroba”. I gdy już nam się zdaje, że za chwilę padną wnioski o uwolnieniu nas wszystkich od doczesnych chorób, kanon niespodziewanie kończy się wnioskiem, idącym w zupełnie inną stronę: „Przez swoją mękę i śmierć na krzyżu Chrystus nadał cierpieniu nowe znaczenie; teraz może ono upodabniać nas do Niego i jednoczyć nas z Jego zbawczą męką”. Również w punkcie 1506 Katechizmu czytamy: „Chrystus wzywa swoich uczniów, by szli za Nim, niosąc z kolei własny krzyż. Idąc za Nim, uzyskują oni nowe spojrzenie na chorobę i chorych”. Jak widać, sens zbawienia w odniesieniu do choroby jest całkowicie inny, niż wydaje się „uzdrawiaczom wszystkich”; nie uwolnienie od cierpienia, tylko nadanie cierpieniu sensu zbawczego . Jezus dziś nie chce wszystkich uzdrowić (gdyby chciał, uczyniłby to – może to zrobić bez charyzmatycznych gestów). Jezus chce wszystkich zbawić.Jeszcze katechizm: Katechizm Kościoła katolickiego: „1508 Duch Święty udziela niektórym specjalnego charyzmatu uzdrawiania, by ukazać moc łaski Zmartwychwstałego. Nawet najbardziej intensywne modlitwy nie przynoszą jednak uzdrowienia wszystkich chorób. I tak święty Paweł musi usłyszeć od Pana: »Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali« (2 Kor 12,9), i że cierpienia, jakie znosi, mają sens, ponieważ »ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół« (Kol 1,24)”.
_________________
Więcej informacji tu http://www.analizy.biz/ksiazkiapologetyczne
|
Pn cze 17, 2024 9:10 am |
|
|
pandzia
|
Re: Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
Barney, dziękuję za te kilka cytatów i przemyśleń.
|
Pn cze 17, 2024 10:40 am |
|
|
Jockey
Czuwa nad wszystkim
Dołączył(a): Śr cze 05, 2002 9:54 pm Posty: 14179 Lokalizacja: Polska
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
|
Re: Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
Ja dopowiem. Bóg nie obiecuje, że będziesz mieć życie mlekiem i miodem płynące. Ale obiecuje coś ważniejszego, że cokolwiek Cię w życiu spotka to On będzie z tobą i pomoże ci przez to przejść.
_________________ "Nie wiem skąd się wzięło tylu ekspertów od polityki zagranicznej. Do tej pory to zwykli epidemiolodzy byli."
|
Pn cze 17, 2024 12:20 pm |
|
|
Barney
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): Pn maja 25, 2009 4:55 pm Posty: 18440 Lokalizacja: Gdynia
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
|
Re: Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
Co nie oznacza jeszcze, że nie pomaga, nie uzdrawia itd. Ale to nie jest automatyzm. Bycie katolikiem często nawet przynosi cierpienie - że wspomnę choćby męczenników. Jest taki cudowny poemat w II Liście do Koryntian:
"Mamy zaś ten skarb w glinianych naczyniach, aby nie z nas, lecz z Boga była ta przeogromna moc. W różny sposób jesteśmy uciskani, ale nie załamujemy się tym; jesteśmy bezradni, ale nie pogrążamy się w rozpaczy; prześladują nas, ale nie zostaliśmy opuszczeni; przewracają nas, ale nie giniemy. Nieustannie nosimy w ciele konanie Jezusa, aby także życie Jezusa ujawniło się w naszym ciele. My, którzy żyjemy, jesteśmy nieustannie wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa ujawniło się w naszym śmiertelnym ciele. W taki sposób działa w nas śmierć, a w was życie. Mamy zaś tego samego ducha wiary, o którym jest napisane: Uwierzyłem, dlatego przemówiłem. My także wierzymy i dlatego mówimy. Jesteśmy przekonani, że Ten, który wskrzesił Pana Jezusa, i nas wskrzesi razem z Jezusem i postawi przed sobą razem z wami. Wszystko to znosimy dla was, aby coraz większa łaska pomnażała dziękczynienie wielu na chwałę Boga. Dlatego nie zniechęcamy się i chociaż nasz człowiek zewnętrzny niszczeje, to nasz człowiek wewnętrzny odnawia się każdego dnia. Nasze obecne niewielkie i przemijające utrapienie prowadzi nas do niewysłowionej chwały wiecznej. Nie wpatrujemy się więc w to, co widzialne, ale w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to natomiast, co niewidzialne, trwa wiecznie."(2Kor 4,7-18)
_________________
Więcej informacji tu http://www.analizy.biz/ksiazkiapologetyczne
|
Pn cze 17, 2024 2:02 pm |
|
|
pandzia
|
Re: Niejasność w rozumieniu Bożej opieki
Przechodzę przez stres, który powoduje we mnie fizyczny i chroniczny ból, nawet do stopnia tymczasowego paraliżu. Nie umiem się wewnętrznie uspokoić, nie przeżywać strachu o przyszłość, patrząc na moje przeszłe doświadczenia i wiedząc, że Bóg nie wybawia z problemów materialnych.
Nie umiem znaleźć ukojenia w wierze w Chrystusa. Nie wiem, skąd czerpać siłę do cierpienia, bo chodzenie do sakramentów, czytanie Pisma Św. wszystko się zderza z trudnym życiem, z którego nie ma ucieczki. Jest tylko to nieustające cierpienie.
|
Pn cze 17, 2024 2:37 pm |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|