Szczęść Boże wszystkimi,
Zaczęło mnie ostatnio zastanawiać po lekturze fragmentu z księgi Wyjścia to czy jako chrześcijanie nie popełniamy grzechu gdy w niedzielę udajemy się na jakąś wycieczkę gdzieś gdzie trzeba, by ktoś pracował byśmy my mogli się bawić lub odpoczywać. Np. wejście do jakiego parku, osoba musi przecież tam siedzieć i sprzedawać bilety. Czy choćby kupienie lodów w budce z lodami tak popularne po niedzielnej mszy. Czy to także nie jest wykroczeniem poza słowa Wj 34, 21.
Ktoś może kojarzy jakiś wywód?

Warto pamiętać, że jako chrześcijanie żyjemy już w Nowym Przymierzu, a nie Przymierzu Mojżeszowym.
W tym nowym Przymierzu z Panem Bogiem nie ma już specjalnych dni, chyba że ktoś sam tak sobie ustanowił. Zwracał na to uwagę Ap. Paweł [Rzym.14.5]:
Jeden robi różnicę między dniem a dniem, drugi zaś każdy dzień ocenia jednakowo; niechaj każdy pozostanie przy swoim zdaniu.
To czym uczniowie Jezusa mają się kierować w kwestii wyborów, to poniżesz złote zasady wolności chrześcijańskiej [I Kor.6.12]:
Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić.

Ostatecznie decyzję podejmujesz w swoim sumieniu - i bądź w tym wolny.

To nie grzech, ale nie z tego powodu...
Przykazanie obowiązuje, ale nie tak jak w ST. Zresztą, większość zakazów żydowskich, które przypisujemy ST (choćby zakaz podróżowania) to "pomysły" samych Żydów.

Gdybyś spytał, czy w niedzielę godzi się kopać ogródek, albo wykonywać jakąś inna ciężką i brudną pracę - to już miałbym wątpliwości. Ale wycieczka?

Można też się zastanawiać, czy powinno się zostawiać na niedzielę nauke.

Rzulu,
Czy dobrze rozumiem, że pytasz, czy grzeszymy, jeśli przez nasze aktywności przyczyniamy się do tego, że ktoś inny musi pracować w niedzielę?

Mój mąż bardzo się stara nie przyczyniać się, ale uznaje, że niektóre prace są konieczne i w niedzielę, np. praca lekarza. Trudno sobie zdecydować, że na pewno nie będzie trzeba udać się do lekarza w niedzielę. Mnie zdarza się tak zamówić przesyłkę, że jest dostarczana w niedzielę. Źle się z tym czuję, i raczej powinnam starać się, by była przywożona w inne dni tygodnia.

Czy mozna łączyć jedzenie i modlitwę dywagowali franciszkanin i dominikanin. Nie mogli dojść do porozumienia, więc udali się po radę do swych przełożonych.
- Czy podczas modlitwy można jeść, zapytał franciszkanin
-Nie godzi się, usłyszał odpowiedź.
-Czy podczas jedzenia można się modlić, zapytał dominikanin
- Ależ oczywiście! Podczas pracy też szlachetnie jest rozmawiać z Panem Bogiem.

Ma chłop zalecenie od lekarza, by się ruszać i wykonywać ćwiczenia oporowe*. Kupił sobie więc działkę, bo żona nalegała. Nie lubi prac ogrodniczych, ale czas ma tylko w weekend. Czy w niedzielę można wykonywać polecenia lekarza i ćwiczyć kopiąc grządki? Komu służy niedziela? Z tego co wiem to czas, który należy poświęcić Bogu, rodzinie i regenerować siły, by od poniedziałku zacząć pracować intelektualnie.
Schodzimy więc do etycznego...to zależy. Można jednak kombinować, ale na to nie ma rady.
________________
* to zwykle krótkie ćwiczenia, ale ważna jest intensywność

A jak ktoś cale dnie spędza przy komputerze to czy praca w ogródku to nie będzie odpoczynek? A jak ktoś prowadzi intensywny trening właśnie w weekendy bo tylko wtedy ma na to czas to czy to grzech?


A co ze studentami zaocznymi? I co z wykładowcami akademickimi? A co z nauczycielami szkół średnich zaocznych? A co z osobami prowadzącymi weekendowe kursy doskonalenia zawodowego?

Ach te komary

Zwracam uwagę, że napisałem "można by się zastanawiać" w tych tematach. Nie mam jednoznacznej opinii, ale z pewnością sprawa nie jest tak jednoznaczna, jak piszecie.

Jest różnica pomiędzy kopaniem, a przycinaniem róż. Dzień święty to nie tylko mój osobisty wypoczynek, to coś więcej.
Na temat treningu trudno mi się wypowiedzieć, bo to, niestety, obcy dla mnie temat , ale myślę, że to nie to samo.

Poza tematem. Czymś innym jest konieczna praca w niedzielę (choć to wymagałoby osobnego wątku, co jest konieczne) a postawą, w którą kujemy w niedzielę, by mieć imprezę w piąteczek czy sobotę.

@mersss, wybacz, przykład od czapy. Wybacz, tym razem się nie odniosę.

Rozum mi podpowiada, że w tej sytuacji, jeśli by do kopania doszło, czy innej pracy o takim charakterze, dobrze byłoby dać znać pobożnym sąsiadkom, dlaczego do tej pracy dochodzi, bo inaczej mogłyby je to narazić na niepotrzebnie wnikanie i roztrząsanie, dlaczego to ten chłop nie zachowuje przykazania powstrzymania się do pracy (jeśli jest wierzący) - po prostu zachodzi możliwość zgorszenia i plotek.

To należy załatwić, by wyjaśnić sąsiadom, że ćwiczenia pod okiem terapeuty są nie tylko droższe, ale mięśnie podczas pracy są ćwiczone często w sposób bliższy naturze. Jak do tego dodasz gadkę o odmladzaniu grasicy, gdzie elementem koniecznym jest aktywność fizyczna to sąsiedzi jeszcze dopytają o pozostałe elementy kuracji odmładzającej.
To jest katolicyzm. Jest niezmienny fundament, gdzie nie ma żadnego ruchu, ale sporo spraw etycznych rozwiązuje się w oparciu o własne sumienie i wychodzą nam różne podejścia do sprawy.

A ludzie i tak będą gadać. Wyjaśnisz sąsiadom, ale postronne osoby i tak zobaczą kopiącego. To jak w opowiadaniu o ojcu, synu i ośle; jeszcze się taki nie narodził co wszytkim by dogodziił. Nawet Bogu zarzucili zrywanie kłosów w niedozwolonym religijnie czasie.

DOprawdy, kopanie ogródka najlepszą formą? I działa, jak robisz to raz w tygodniu?
Bądźmy poważni.

Wystarczy powiedzieć tej jednej sąsiadce, która jest najbardziej towarzyska, zna najwięcej osób. Czasami aż trudno sobie wyobrazić, jak daleko mogą dotrzeć wiadomości dzięki takim osobom.

Działa jak ćwiczenia są czynione systematycznie, co najmniej dwa razy w tygodniu. Raz w tygodniu ćwiczenia oporowe przygotowujące do machania szpadlem. Może mniej mielibyśmy chorób metabolicznych. Kopanie to zazwyczaj dwie pory roku, ale systematyczne są inne prace.
I żeby było jasne: ja się nie załapuję na niedzielne pielenie ogródka i to nie dlatego, że tego nie lubię. Sam rozpocząłeś temat kopania, więc zauważam: to zależy a nie ewangeliczny zakaz pod karą grzechu ciężkiego. Kiedy pojawiają się uogólnienia to od razu wychodzi rozmaite rozumienie owego uogólnienia. Czasem trzeba się i wytłumaczyć co poeta miał na myśli. Czasem zaniechanie wszelkich prac w ogródku to właśnie oczy sąsiadów; sami nie wierzą, ale nic nie sprawia im większej radości niż przyłapanie wierzącego na kopaniu ogródka.

Dziękuję wszystkim zebranym za odpowiedzi i dyskusję.


Takiego fragmentu mi było potrzeba


Tylko, aby iść na wycieczkę powodujemy to że pan który sprzedaje bilety musi iść w niedzielę do pracy. Jakby nikt nie szedł to Pan nie miałby po co iść sprzedawać biletów i miałby wolny dzień. Teraz też nad tym myślę że to może po części też jest ofiara z siebie by inni mogli przyjemnie spędzić czas.



Tak o to pytam. Bo przecież nie muszę iść do płatnego parku tylko mogę wybrać darmowy las?

Można na to spojrzeć i z tej strony, że największa frekwencja w owym parku jest właśnie w niedzielę - w ciągu tygodnia chętnych jest o wiele wiele mniej, tak więc ów pan bileter mógłby mieć już cały czas wolne dni, za to nie zarobiłby na kawałek chleba...