Koran jest jak Mein Kampf,ale pojechać wszędzie można aby pomóc braciom w wierze w naszego Pana Jezusa Chrystusa. Pozdrawiam

Jedni mogli znaleźć, inni stracić, jeszcze inni przejść obojętnie. I co w związku z tym? Ostatecznie nie zależy chyba to od Franciszka, Hinna czy Pawła z Tarsu. Doświadczenie wiary uczy, że nie wszyscy przyjmują poselstwo o zbawieniu, ale też uznaje, że Boże postępowanie z ludźmi okryte jest tajemnicą. Jednocześnie świadczy o tym, jak ważne są ludzkie decyzje i jak realny jest Boży zamysł powszechnego zbawienia.

Co to ma do Twojego twierdzenia dotyczące Pawła, ze "wszystkie podroze jakie podejmowal kierowal na niewierzacych w Chrystusa."?

Owszem, papież Franciszek spotkał się oczywiście także ze wspólnotą rzymskokatolicką w ZEA, to naturalne, ale głównym punktem było spotkanie z Wielkim Imamem Al-Azharr Ahmadem Al-Tayyebem i wspólne ogłoszenie rzymskokatolickiej "Deklaracji o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia". Z Deklaracji oraz z przemówienia Waszego papieża podczas spotkania z z władzami kraju, korpusem dyplomatycznym i Muzułmańską Radą Starszych nie wynika, aby Twój Kościół w taki sposób traktował islam, jak zaprezentowałeś w Twojej wypowiedzi.

Nie za bardzo rozumiem Twoja uwage - jedni mogli .... Czyzby to oznaczalo bezsens jakigokolwiek dzialania? Super ze Pawel jezdzil po roznych krajach.
Super ze papieze jezdza po roznych krajach.

A czy to pierwszy raz,że co innego mówi Franciszek , a co innego nauczają Lefevryści, i co innego piszą w pisemkach katolickich ?
Pozdrawiam

Koran może być ogólnie zły i błędny, ale zawiera też pewne elementy prawdy. Chociażby pochwałę Najświętszej Panny, matki Jezusa.

Dlaczego bezsens? Może po prostu inny sens...


No, super... Co pytania o cele podróży, i o to, do kogo kierował podróże, co wynika, że z tego, że super?


Czy super, czy nie, to już są Wasze wewnętrzne oceny i spory. Nie jestem rzymskim katolikiem, nie mój papież.

Owszem, co innego. Jadnak dla Was, rzymskokatolików, nauczający papież rzymski i pozostający z nim jedności biskupi są następcami Apostołów, którym "święta .. Tradycja powierzone Apostołom przez Chrystusa Pana i Ducha Świętego Słowo Boga przekazuje w całości... aby swoim przepowiadaniu oświeceni Duchem prawdy wiernie go strzegli, ukazywali je i szerzyli." Nie lefebvrystom ani katolickim pisemkom. A dla Was własnie owa "Święta Tradycja i Pismo Święte (nie zaś "lefebvrysci i katolickie pisemka") stanowią powierzony Kościołowi jeden święty depozyt Słowa Bożego, na którym opierając się, cały lud święty zjednoczony wokół swoich pasterzy trwa nieustannie w nauce Apostołów, we wspólnocie, w łamaniu chleba i modlitwie".

Wydaje mi się, że nie bardzo rozumiany jest dialog papieża Franciszka z muzułmanami. Padają pytania: "Po co taki dialog? Czemu ma służyć?".

A Ojciec Święty po prostu wykonuje swoje zadanie jako papieża i chrześcijanina. Działa na rzecz zgody i pokoju, robi wszystko co może, ale nie zastanawia się, co sam z tego będzie miał lub czy jego wysiłki uwieńczy sukces. Ostateczny wynik pozostawia Bogu.

Sami zainteresowani odpowiadają po co dialog: dla pokoju światowego i współistnienia. We wstępie duchowi przywódcy muzułmanów i biskup Rzymu wyraźnie wskazują po co i dlaczego:

[/quote]


Nie ja jestem do oceny jakie jest jest zadanie rzymskiego papieża czy wiekiego immama, i jak je mają wykonywać, nie mój papież ani immam, ale w działaniach na rzecz zgody, pokoju i sprzeciwie wobec "wyścigu zbrojeń, niesprawiedliwości społecznej, korupcji, nierówności, upadku moralności, terroryzmu, dyskryminacji, ekstremizmu" z nimi się łączę, mimo wszelkich różnic.

A z G.H.Y-iem całkowicie zgadzam się w tym, że ostateczny wynik tych starań nie jest w ręku ani wielkiego immama ani rzymskiego papieża, tylko samego Boga, do ufności któremu zostaliśmy wezwani.

No i pięknie. I tak powinna wyglądać zgoda międzywyznaniowa. Szukanie tego co łączy, a nie tego, co dzieli.

Działania na rzecz pokoju i i zgodnego współistnienia chrześcijan z ludźmi o innych światopoglądach są ja najbardziej naturalne i wypływają z przykazania miłości bliźniego. Ap. Paweł nauczał wprost [Rzym.12.8]:Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie.

Świat polityczny w swej hipokryzji od dekad mówi o pokoju, a jednocześnie handluje bronią, wszczyna konflikty zbrojne i doprowadza do życiowych tragedii milionów ludzi.
Od jakiegoś czasu widać jednak, że również świat religijny z różnych stron zaczyna coraz intensywniej wypowiadać się w temacie ogólnoświatowego pokoju i podejmuje konkretne działania, aby był to głos widoczny w skali świata. Począwszy od mocnego sygnału danego przez JPII w Asyżu w 1986, przez BXVI w 2011 i obecnego papieża Franciszka, działania te przyspieszają i nabierają na sile przekazu.

I niby wszystko jest ok. i wypada tylko popierać takie działania, ale czy rzeczywiście wszystko jest ok?
Absolutnie nie zamierzam tu krytykować poczynań obecnego papieża Franciszka, ale chcę zwrócić uwagę na to co dzieje się za kulisami tego co widzialne( podobnie działają też protestanci - wskazywał na to G.HY.).
Tak więc skoro tu dolewa się tak wiele miodu do beczki, to ja pozwolę sobie dodać jedną łyżkę dziegciu.

P524 przytoczyły fragment dokumentu podpisanego przez muzułmanów i chrześcijan, w którym czytamy:

oraz

W istocie piękna deklaracja, której realizacja przyniosłaby ukojenie dla świata. Jednak zadajmy sobie pytanie co na ten temat mówi Biblia?
Weźmy do ręki NT i poszukajmy w nauczaniu Jezusa i apostołów informacji, że takie wspólne działania z niewierzącymi przyniosą pokój na ziemi?
Czy nie czytamy raczej, że świat pogrążać się będzie coraz bardziej w bezprawie, wojny itd.? Ku jakiej erze pokoju ludzkość ma dojść?
Tylko Jezus jest nazwany Księciem Pokoju, ale o nim w dokumencie raczej nic nie ma.
Natomiast Biblia mówi o człowieku przychodzącym w miejsce Jezusa ( antychryst - słowo oznacza również "w miejsce Chrystusa"), który będzie się jawić jako gwarant pokoju, a cały świat mu uwierzy.

Drugi cytat wskazuje, ze łaska Boża czyni z wszystkich ludzi braci i siostry.
Czy rzeczywiście Biblia potwierdza taką łaskę? Niestety nie. To stwierdzenie jest jest fałszywe i wprowadza ludzi w błąd. Chrześcijanie są dla siebie braćmi i siostrami ze względu na odrodzenie w Chrystusie. Jednak niechrześcijanie nie są braćmi/siostrami gdyż nie są tego samego ducha.

A więc co tak naprawdę czytamy i co się dzieje?
Wg mnie na naszych oczach prawda ewangelii zbawienia jest odrzucana i w jej miejsce wstawiana jest fałszywa ewangelia pokoju.
Otóż mamy idące pełną parą duchowe przygotowania do utworzenia ponadwyznaniowej religii pokoju. W imię poprawności religijnej mówi się tylko o tym co łączy islam i chrześcijaństwo twierdząc, że wyznajemy tego samego Boga, choć wg nauczania Ap. Jana islam jest inspirowany duchem antychrysta.

To wszystko wg mnie pokazuje, jak szybko postępują przygotowania do pojawienia się ostatniego władcy, za którym pójdą narody.
Wydaje się, że pionki na szachownicy są już poustawiane.
Poniższy zaś symbol: krzyż wpisany w islamski półksiężyc powinien dać do myślenia.



Na szczęście chrześcijanie mają oczekiwać czegoś znacznie lepszego niż ogólnoświatowego pokoju [Fil.3.20]:Nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa,


pozostawiam do rozważenia

Tu zaczynają się jakieś spekulacje kompletnie niechrześcijańskie, jakaś teoria spiskowa. Święty Jan nie pisze nic o islamie. Trzymajmy się lepiej DUCHA PISMA, a zwłaszcza ducha Nowego Testamentu. Nie mam wątpliwości, że Chrystus w tej sytuacji postępowałby dokładnie tak samo, jak papież Franciszek. Wychodziłby do innowierców z otwartością i przesłaniem pokoju, pokładając całą ufność tylko w Bogu.

Jeżeli ktoś naprawdę ufa Bogu- to nie boi się jechać do muzułmanów z przesłaniem zgody i pokoju. Tak zrobił św. Franciszek z Asyżu jadąc sam do władcy islamskiego w Damaszku. W Bogu tylko trzeba mieć nadzieję.



Nie twierdzę, że się całkowicie mylisz. Jednak boi się tylko człowiek małej wiary, który nie szuka oparcia w Bogu. My nie jesteśmy tutaj od spekulowania na temat Bożych planów. Bóg dał chrześcijanom misję szerzenia przesłania miłości, zgody i pokoju. I to jest naszym zadaniem, a nie zastanawianie się nad sensem naszej misji. Bóg i tak zawsze zwycięży, zło nie ma żadnych szans. PO PROSTU ZAUFAJ BOGU!

Oczywiście trzymajmy się, więc przytoczmy stosowne nauczanie Pisma [I Jana 2.22-23]:22. Któż jest kłamcą, jeżeli nie ten, który przeczy, że Jezus jest Chrystusem? Ten jest antychrystem, kto podaje w wątpliwość Ojca i Syna.
23. Każdy, kto podaje w wątpliwość Syna, nie ma i Ojca. Kto wyznaje Syna, ma i Ojca.
Islam właśnie tak twierdzi: Allah nie ma syna, Jezus nie jest Synem Bożym/Bogiem, który przyszedł zbawić ludzi.
Komentarz raczej zbyteczny.

Tu nie chodzi o bojaźń vs muzułmanie, tylko o zamiatanie prawdy pod dywan i twierdzenie, że jedni i drudzy wyznają tego samego Boga itd.

Jezus przyszedłby z pewnością z przesłaniem pokoju, kierując słowa ewangelii zbawienia i z pewnością nie mówiłby, że On i muzułmanie wyznają jedynego Boga. Jezus nie przyszedł organizować pokoju na ziemi tylko ogłosić pokój między Bogiem i człowiekiem przez krzyż.

Tu nie chodzi o bojaźń tylko o czujność, bo na na tej fali, która powoli wzbiera można bardzo fatwo odpłynąć w złym kierunku, jeśli nie będzie się chciało trzymać prawdy ewangelii i Pisma, a przyjmie się zwodnicze nauki o wspólnocie rożnych wyznań i jedności.

Ja widzę, że przede wszystkim mamy przesłanie, aby głosić wszystkim ludziom przesłanie ewangelii, bo ona daje ludziom możliwość dostąpienia zbawienia. A to w oczach Boga jest najważniejsze.
Przesłanie miłości, zgody i pokoju jak najbardziej, ale to przesłanie bez Chrystusa nic nie da, bo nie ma mocy przemieniać serc ludzkich. Historia to jasno pokazuje.
Jak widać działania na rzecz pojednania i pokoju podszyte są silnie duchowością, która z pewnością wpłynie na zmianę postępowania, i osiągnięcia jakiegoś poziomu światowego pokoju, ale tylko na krótką chwilę.

Tak Bóg zwycięży, ale chodzi też o to, aby w dniu zwycięstwa być po Jego stronie, gdyż wcześniej było się czujnym i nie dało się sobie wykraść prawdy i zastąpić ją zwiedzeniem.

Tak to widzę, ale przecież mogę się w tej ocenie mylić, więc niech każdy sam to rozważa, bo każdy jest osobiście odpowiedzialny przed Bogiem za samego siebie.

Komentarz nie jest zbyteczny. Znowu odczytujesz literę a nie ducha Nowego Testamentu. Nikt nie przeczy, że islam się myli. I właśnie dlatego potrzebuje akcji ewangelizacyjnej ze strony chrześcijaństwa. Nie my jesteśmy od wskazywania "antychrystów", tylko sam Bóg. Nie my jesteśmy od potępiania ludzi, którzy mają inną wiarę. My jesteśmy od nawracania błądzących i pokazywania im drogi Chrystusa.



A co jest prawdą? Prawda jest taka, że trzeba znaleźć jakąś wspólną płaszczyznę porozumienia z muzułmanami, żeby przekazać im prawdę Chrystusa.


Nie wypowiadajmy się w imieniu Chrystusa. On nikogo z góry nigdy nie odrzucał, nawet pogan i największych grzeszników. Dlaczego miałby odrzucać muzułmanów, którzy szczerze wielbią Boga i Maryję, chociaż w sposób niedoskonały?



Jakie "zwodnicze nauki"? Twoja wiara ma jakiś monopol na prawdziwe chrześcijaństwo?



No tak... najlepiej zamknąć się w jakiejś konserwatywnej sekcie, czekać na koniec świata i piętnować wszystkich dookoła, tylko nie samych siebie. A najlepiej potępiać jedynego człowieka, który naprawdę coś wielkiego, dobrego i pożytecznego robi dla wszystkich ludzi- czyli papieża Franciszka. To jest prosta droga do kompletnej paranoi!