Ostatnio bedac na rekolekcjach w Szymanowie dowiedzialam się o uwielbianiu Boga tancem.Nawet przeszlam krotki instruktarz.Najbardziej zaciekawil mnie gest kolysania,ktory podobno uzdrawia z tego co pamietam relacje z mama ale nie wiem czy dobrze pamietam.W Bibli jest napisane,iż gestem koltsania np.ofiaruje sie bogu snopy aby byly przyjete przez Pana.Moze ktos z was praktykowal taki taniec i wie gdzie w okolicach Warszawy sa takie warsztaty z wielbienia tancem.Ktos moze ma z was doswiadczenie z takim tancem.Dla mnie jest to swietna alternatywa np dla jogi.Kiedys kiedy bylam joga zainteresowana i zrezygnowalam prosilam aby Bog dal mi cos innego Bozego i wlasnie uslyszalam o tych tancach.

hmmm... jeśli uwielbienie tańcem ma być formą modlitwy - to robienie z tego alternatywy dla jogi jest trochę dziwne...
osobiście nie praktykuję ani jednego ani drugiego i wydaje mi się trochę naciągane to 'kołysanie snopów' itd...
w Kościele istnieje piękna modlitwa uwielbienia jaką jest Adoracja Najświętszego Sakramentu - i raczej tańce nie są praktykowane w jej trakcie.

A Dawid tańczący przed Arką Przymierza??
Tańcem jak najbardziej można wyrazić wielbienie Boga. Niestety nie potrafię polecić jakiegoś miejsca, warsztatów...

rzeczywiście gest kołysania pojawia się w Bibli jako jeden ze sposobów w jaki sposób kapłani składali ofiarę.
Co do właściwości uzdrawiających nie wiązałbym ich z Boskim wpływem, ale raczej z fizjologią rozwoju.
Przez okres przed porodowy jesteśmy cały czas kołysani. Kołysanie zatem stanowi dla nas pewnego rodzaju naturalny stan. Dlatego kołysanie uspakaja dzieci. Przy niektórych stanach emocjonalnych dzieci i osoby dorosłe samodzielnie zaczynają się kołysać lub huśtać się na huśtawkach zatracając się w tym kosztem innych potrzeb.
Stąd nie róbmy za bardzo z tego nowinki religijnej.
Samo wielbienie tańce, jak najbardziej rozumiem. Forma ekspresji czasem bardziej wyrazista niż słowa.

Istnieje też praktyka lecznicza ( miałem znajomą instruktorkę w Poradni leczenia nerwic) choreoterapia. Natomiast trudno określić ile w tym skuteczności. (Znajoma mocno była zaangażowana w New Age)

Taniec uwielbienia... Istnieje takie coś, ale dla mnie to po prostu nieco "dziwna forma" modlitwy. Osobiście obstaje przy cudownej adoracji w kościele bez tańca, klaskania i kołysania. Niestety, ale coraz częściej do kościołów katolickich przenika taka forma, co moim zdaniem w tym miejscu nie pasuje. Boga można uwielbiać wszędzie i na tysiące sposobów, ale tańczyć przed Najświętszym Sakramentem, to lekka (a może nie lekka) przesada...

Myślę, że bardzo mądre stanowisko przedstawiła Kongregacja ds. Sakramentów i Kultu Bożego w 1975 roku w tekst odnośnie zasad w tej sprawie. Czytamy w nim „Jeśli propozycja tańca religijnego na Zachodzie rzeczywiście miałaby zostać przyjęta, trzeba byłoby zatroszczyć się, aby jego miejsce znajdowało się poza liturgią, w takich miejscach zgromadzeń, które nie mają ściśle liturgicznego przeznaczenia."