I dlatego chwała i oddawanie czci należą się tylko Bogu.
Jeśli powołujesz się na Pisma to zobacz, że Jezus w żadnym momencie nie wskazał Marii jako kogoś wyższego od innych ludzi, choć takie okazje były.
Bóg przygotował sobie Marię jako "naczynie", aby wykonała Jego wolę.
To nie naczynie jest ważne tylko Ten, który się nim posłużył.

Ale z drugiej strony:

J 19,25
25 A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. 26 Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». 27 Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

Można przyjąć, że w Piśmie Św., a zwłaszcza w Nowym Testamencie każde zdanie, każda wypowiedź ma znaczenie, nie są opisywane zbędne zdarzenia i słowa, analogicznie do:
J 20,30
I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. 31 Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.
Skoro tak, to jaki cel miał Jan pisząc o tym że Matka Jezusa staje się Matką ucznia, a uczeń staje się Jej synem? Wg Ciebie, to mało istotny szczegół?

Dodam ze to co zacytowal Peter takze potwierdza ze jako matka ma sie opiekowac uczniami.
Przygotowywac do samodzielnego zycia jako Apostolow gdy nie beda mieli przy sobie Nauczyciela.

Warto pamiętać, że Jan był uczniem, z którym Jezus miał szczególną relację. Był to uczeń, o którym Biblia pisze, że Jezus go miłował ( choć kochał wszystkich uczniów). To tylko Jan siedział podczas ostatniej wieczerzy przytulony do Jezusa i tylko on jako jedyny był wraz z Marią pod krzyżem.
Nie dziwi więc, że powierzył mu swoją matkę pod opiekę - takie też były zasady społeczne.

To twierdzenie bez biblijnych podstaw i z Biblią sprzeczne zupełnie.
Uczniowie zostali przygotowani do swojej roli przez Jezusa, a po Jego odejściu opiekę i ich kształtowanie przejął Duch Św., który przyszedł w Jego miejsce.
Jezus wyraźnie o tym mówił: [Jan 14.26]:Lecz Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w imieniu moim, nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem.
[Dz. 1.8]:Ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi.
To jest opiekuńcza i nauczycielska rola Ducha Św., a nie człowieka (Marii).
I to jest biblijna prawda.

Jeszcze raz - po co Jan o tym wspomniał? Skoro parę wersów dalej pisze (dla mnie to trochę denerwujący fragment), że Jezus jeszcze wiele rzeczy mówił i pokazywał, ale to już jest nieistotne (tak w bardzo swobodnym przekładzie). Nie pisał przecież o tym (o Maryi i o nim) by się pochwalić, jaki to on fajny był (znaczy się Jan)..

Zgadza sie co do zeslania Ducha Sw. ale to stalo sie dopiero w dniu ktorym?

Cele jakie mogą stać za wskazaniem, iż matka Jezusa została "powierzona pod opiekę" Jana mogą być różne, np. to, że Jezus nie zostawia jej samej, ale troszczy się o nią.
Natomiast z tego, że matka Jezus została matką Jana nie wynika, że jest ona matką wszystkich ludzi, a już szczególnie wierzących. «Niewiasto, oto syn Twój». 27 Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Zwracam uwagę na zaimki, "syn TWÓJ", "matka TWOJA". Te słowa kierowane są do Jana i tylko Jana.

Jan po prostu opisał to co działo się podczas ukrzyżowania (każdy ewangelista opisał to wydarzenie).Jak powiedziałem Jan miał szczególną relację z Jezusem, więc opisał takie szczegóły, które wypływały z tej relacji. I na podstawie tego Janowi została powierzona opieka nad Marią.
Nie trzeba się tu dopatrywać czegoś szczególnego, a zwłaszcza wymyślać nadinterpretacji.

50 dni po śmierci Jezusa.
To jednak nie ma znaczenia, bo po swoim zmartwychwstaniu Jezus ukazywał się uczniom, był z nimi, jadł wspólnie posiłki i nauczał ich [ Dz. 1.3]:Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym
Takie są fakty.

Chłopaki - kręcicie, byleby nie przyznać, że coś w tym wersie jest. Po pierwsze w Ewangelii nie ma nieistotnych zapisów - coś co mówił i czynił Jezus, pouczał uczniów, a było to mało ważne, Jan dosłownie opisuje jako coś mało istotnego, że tylko ważne rzeczy zawarł w swoim dziele. Natomiast ta scena pod krzyżem, z Matką i Umiłowanym Uczniem jest ważna - bo inaczej Jan by o niej nie pisał (a pisał nie pod wpływem emocji, ale dobrych parędziesiąt lat po tych zdarzeniach). My tak w zasadzie tylko domyślamy się, że Umiłowany Uczeń, to on, można by rzec, że mówi on (Jan) że nie ważne który to był uczeń.. A do tego cała jego Ewangelia przesycona jest pewnymi aluzjami, metaforami, jest bardzo poetycka - w porównaniu do Ewangelii synoptycznych.

Ale przecież my nie mówimy, że nic w tym wersecie nie ma ! Bo sam fakt, iż jest w Piśmie to wskazuje, że coś w nim jest, a jest prosta prawda, Pan Jezus umiera i Jan bierze matkę Jezusa do siebie, jako jej przybrany syn, a ona jako przybrana matka idzie do niego. J 19:27 bw "Potem rzekł do ucznia: Oto matka twoja! I od owej godziny wziął ją ów uczeń do siebie." Po prostu wziął ją do siebie.
My nie chcemy ci przyznać, że w tym wersecie jest coś czego tam nie ma, a co próbuje nam wmówić KrK

Jakby tego ci było mało, jest w Apokalipsie
W Księdze Apokalipsy: kiedy nie powiodła się pogoń szatana za Moją Matką, w swojej wściekłości na Nią, rzucił się do walki z resztą Jej dzieci, z tymi, które zachowują Przykazania Boże i mają Moje świadectwo. (Ap 12:17)

http://www.duchprawdy.com/jezusomaryi.htm

W całej Biblii "coś" jest.
To jednak nie pozwala na to, aby "wyciskać" z Biblii to czego tam nie ma.

No to jaka jest wykładnia teologiczna tego opisu - dla przypomnienia "Matko oto syn Twój" "oto Matka twoja"?

Jeśli chodzi o inne objawienia jak Marii z Irlandii to są fałszywe i wprowadzają zamęt, ale coraz bardziej Vassula staje się dla mnie wiarygodna:

Vassula Ryden : – O, Jezu, nie wiedziałam, że Chrześcijanie nie czczą Najświętszej Dziewicy. Nie wiedziałam, co odczuwają wobec Niej. Nie wiedziałam, że jest tak wielka różnica między Chrześcijanami. Nie wiedziałam, że to tak poważne.

JEZUS CHRYSTUS : – Och, Vassulo, to gorsze niż myślisz!

Vassula Ryden : – Och, Jezu, dlaczego to tak poważne?

JEZUS CHRYSTUS : – Dlatego, Vassulo, że Moje Ciało zostało rozszarpane na kawałki. Pragnę Mojego zjednoczonego Ciała!

Vassula Ryden : – Czy będą czcić naszą Najświętszą Matkę, jeśli się zjednoczą?

JEZUS CHRYSTUS : – Dziecko, uczynią to.

Vassula Ryden : – Czy powinnam zrozumieć przez: “uczynią to”, że tak się stanie?

JEZUS CHRYSTUS : – Ja ich zegnę: zegnę ich kolana i uczczą, i oddadzą cześć Mojej Matce.

Vassula Ryden : – Tak, Panie.

JEZUS CHRYSTUS : – Mała, Ja ożywię Mój Kościół.

Wujo, mam jedno pytanie.
Skoro do czlowieka ktory zmarl nie mozna sie modlic to jak radzisz sobie z modlitwa do Jezusa?
Czy na poczatlu zaznaczasz ze modlisz sie tylko do jego Boskiej Natury, czy moze w ogole nie uznajesz Jego natury Czlowieka?