Kriss, wracaj. Ale nie na zasadzie "znudziło mi się tam, a i tak wszystko jedno gdzie się jest".
Upewnij się kto głosi prawdziwą naukę i za nią idzie w praktyce.
Nie chodzi o idealną grupę - takiej nie ma, jesteśmy wszyscy ludźmi - ale o naukę.
Dyskutuj, pytaj, czytaj, ucz się, módl i myśl. Poznawaj naukę i uzasadnienie (to drugie ważne - nie myśl że sam przeczytasz Pismo i osądzisz - zresztą taka postawa jest... sprzeczna z Pismem, ostrzegał przed nią św.Piotr w swoim liście). Poznawaj nauki wczesnochrześcijańskie - świadectwo tego, w co wierzył Kościół słuchający apostołów lub ich uczniów.
Bierz się za problemy po kolei i rozważaj do dna - nigdy kilka na raz.

Powodzenia!

jeżeli katolicyzm jest religią prawdziwa,dlaczego papież Jan Paweł II zaprosił wszystkie koscioły do modlitwy,nawet buddystów?

Choćby po to że przedstawiciele tych wyznań jako ludzie dobrej woli posiadają choćby tyciutką cząstkę Prawdziwego Objawienia?

Powiem szczerze, że ja zawsze uważałem, iż dla Boga nie ma różnicy czy ktoś klęka przed obrazami czy też nie, albo w którą stronę się ktoś przeżegna. Powiem więcej. Zawsze uważałem, że muzułmanie również wierzą w tego samego Boga co my i ogólnie wszystkie religie monoteistyczne mają jeden wspólny korzeń. To, że u muzułmanów Bóg inaczej się nazywa to coś zmienia? Albo to, że żydzi nie wierzą w Trójcę to też jest jakiś problem? Trochę więcej otwartości. Wszyscy wierzymy w tego samego Boga, tylko w inny sposób. Zawsze myślałem, że tylko jehowi pierniczą głupoty, że oni wierzą w jedynego prawdziwego Boga, a reszta ludzi idzie na przemiał, ale widocznie myliłem się. Naprawdę wierzycie w to, że dla Boga ma znaczenie to kto w którą stronę się przeżegna, albo czy czci obrazy? Bardziej bym szedł w tą stronę, że Bogu nie podoba się klękanie przed wizerunkami. Czy nasza wiara jest tak słaba, że musimy widzieć wizerunki? Brakuje jeszcze tego żeby ktoś napisał, że jak nie klękasz przed wizerunkiem to masz grzech. Ja muzułmanów traktuję jak moich bliźnich. Wszystkich ludzi tak traktuję. Różni ludzie kochają Boga, a nie tylko katolicy. Poszczególne wyznania to tylko różne drogi do Boga. Tych dróg jest wiele, a nie jedna właściwa. W życiu chodzi o to, żeby nie być ch...m, a nie sama wiara w zmartwychwstanie Jezusa ma decydować o tym, czy zostaniemy zbawieni. W przeciwnym wypadku ludzie którzy nigdy nic nie słyszeli o Chrystusie mają przechlapane, choć nie wiem jak mocno byliby dobrzy.

To i może racja że nieważne w którą stronę się ktoś żegna..


To nie do końca ten sam Bóg.. I nie chodzi tu o imię.


No jasne.. Żadna różnica.. (to tym razem jest sarkazm). Jeśli tak uważasz to nie jesteś chrześcijaninem, wiesz?



No nie ma to jak podważanie podstawowej prawdy wiary i uważania się jednocześnie za chrześcijanina..


Czyżby było Ci obojętne nawet Zmartwychwstanie?

Może i korzenie są takie same. Jednak jest małe ale. Muzułmanie nie wierzą w Jezusa jako Boga. Dla nich Jezus był tylko prorokiem i to mniejszym od Mahometa. Nie potrzebują Jego miłości. Zreszta w islamie Bóg nie kocha człowieka. Takie pojęcie jak miłosierdzie nie jest znane.
Porównując Boga chrześcijan i Boga muzułmanów to są dwie rożne osoby. Jeden ma miłość a drugi tylko rozlicza. Patrząc na islam to widzę raczej przeciwnika Boga i człowieka.
Jeśli ten Bóg jest ten sam to dlaczego jest inny?
Nikt nie mówi ze innowiercy idą na przemiał. Chrześcijanie mówią tylko ze zbawienie jest u Boga i to on zdecyduje czy ci którzy noe wierzyli w Niego dostąpią zbawienia. Decyzja należy do Boga a nie do człowieka.



I tak pożegnałem się z chrześcijaństwem. Odpowiedz na twoje dylematy masz powyżej.

Jeżeli nie jestem chrześcijaninem to kim jestem? Jestem ochrzczony, bierzmowany, mam żonę, wierzę w zmartwychwstanie Chrystusa, ale przede wszystkim staram się być dobry - tak po prostu. Nie jestem bez grzechu (jak każdy), ale staram się jak tylko potrafię. I tu przychodzi mi ktoś taki i mówi, że miałbym trudniejszą drogę do Boga, gdybym nie wierzył w zmartwychwstanie Chrystusa. A to, że staram się być jak najlepszy to mniej znaczy. To brzmi jakbym słuchał kogoś z jakiejś sekty. W ogóle jak przeczytałem to co trzeba powiedzieć żeby wrócić oficjalnie na łono KK, to jakbym czytał publikację jehowych. Jedyna różnica jest taka, że tam są napisane rzeczy z którymi jehowi się nie zgadzają, ale sposób napisania identyczny. Przestraszyłem się tak zwyczajnie po ludzku.

Napiszę inaczej. Ksiądz który molestował dziecko, a potem się z tego wyspowiadał ma większe szanse na Boga, bo wierzy w zmartwychwstanie Chrystusa od kogoś, kto nigdy nawet nie słyszał o Chrystusie, ale przez całe życie starał się być najlepszym człowiekiem? A może chodzi o to, że taki ksiądz tak naprawdę nie wierzy w zmartwychwstanie Chrystusa, bo gdyby naprawdę w to wierzył, to nie robiłby takich świństw? A jeżeli po takim grzechu ksiądz się wyspowiada i naprawdę żałuje za ten grzech, to też ma większe szanse na Niebo od takiego kogoś, kto o Chrystusie nigdy nie słyszał?

Dociekliwy. Wierzysz w to co napisano w Piśmie Św? A napisano:
J 14
6 Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem2. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. 7 Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście». 8 Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy». 9 Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: "Pokaż nam Ojca?" 10 Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. 11 Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie.
Nie jest to więc obojętne, jak wierzysz w Boga i nie jest to obojętne czy wierzysz w Trójcę, czy w Allacha. Ty już poznałeś, więc nie może Ci być to obojętne (dla Ciebie jako takiego)




Łk 12
42 Pan odpowiedział: «Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas rozdawał jej żywność? 43 Szczęśliwy ten sługa, którego pan powróciwszy zastanie przy tej czynności. 44 Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. 45 Lecz jeśli sługa ów powie sobie w duszy: Mój pan ociąga się z powrotem, i zacznie bić sługi i służące, a przy tym jeść, pić i upijać się, 46 to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; każe go ćwiartować i z niewiernymi wyznaczy mu miejsce. 47 Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę.




48 Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą.

Wierzę, ale tu nie chodzi o mnie tylko o kogoś, kto nie zna Chrystusa ale jest dobry. Albo o kogoś kto zna Chrystusa ale grzeszy bez żalu za grzechy.

Mam kochać bliźniego swego jak siebie samego, no to kocham bez względu na to czy wierzy w zmartwychwstanie Chrystusa czy też nie, czy zna Chrystusa czy też nie.

Jeśli nigdy nie słyszał o Chrystusie, ale gdyby o Nim usłyszał, to by w Niego uwierzył, to chyba sprawa nie jest z góry przegrana (takie moje spekulacje).
A jeśli ktoś zna, ale mimo to zachowuje się zupełnie nie jak chrześcijanin... No to do Nieba raczej nie trafi.

Juz o tym pisałem ale Dociekliwy zlekceważył to bo nie pasowało mu do jego koncepcji ataku na Kościół.

Nie miałem na celu atakowanie Kościoła. Nie atakuję ani swojego Kościoła ani innych Kościołów i wyznań. Wyrażam tylko swoje zdanie i mam chyba do tego prawo, bo jest jeszcze w tym kraju wolność słowa.