"mały rozumek, ignorancja bije, odrzucasz, absurdy, dywagacje, herezja, bzdurne tezy, gdybologia, człowieku, bluźnierstwo"
taki sposób rozmowy.



O tym co zrobił. Usiadł i zjadł chleb. A ten "włączył się do" Jego ciała.

Rozmawiamy o tym czy gdy Jezus Człowiek narodzony z Maryi Panny, chodzący "pomiędzy 1 AD a 33 AD" po planecie Ziemi, usiadł przy stole i zjadł kawałek chleba, a ten wbudował Mu się w tkankę i stał się częścią Jego ciała, to czy zaszła tam analogia Trans-substancja-cji poza-ołtarzowej. O tym jest temat.



Zrozumiem to co Bóg zechce. A to czego nie zechce nie zrozumiem. Nie Ty o tym decydujesz kto co zrozumie, tylko Bóg Wszechmogący.



To, że Jezus był Zygotą, a potem przybyło mu "70 kg atomów" do ciała jest faktem. Więc rozmawiamy o faktach.



Gdybyś miał więcej wyrozumiałości mógłbyś zrozumieć, że to nie quiz i nie było moim celem skupić się na tym jak to nazwać, tylko na temacie. W pewnych nazwach czy pojęciach jeszcze się gubię, co nie ma istotnego znaczenia dla tego tematu.



Zrozumieć.



Cytat co robię:
TS7: "Poczytam sobie dogłębniej te rozdziały TzA na spokojnie i wrócę z tym co uda mi się zrozumieć."



Na tym etapie mojego zrozumienia ta "informacja" ma status: "nie rozumiem lub nieprawda".

"Próbny Wniosek" z tej "informacji" na tym etapie mojego zrozumienia tych zdań:
"Ciało Jezusa chodzącego po Jerozolimie nie składało się z atomów tylko było monolitem. Podobnie Hostia Konsekrowana traci strukturę atomową i wzięta pod mikroskop elektronowy nie zobaczysz żadnych atomów, bo ich nie posiada."



W 33 roku AD też było Ciało Pańskie i czy było zrobione z chleba?



Zrobiłem to, że próbuję zrozumieć to czego nie rozumiem. Wydawało mi się, że taki jest cel tego forum. A to co Ty mówisz jest dla mnie nie na temat.



Na tym etapie mam inną opinię na temat tego co piszę.
Albo więc kompletnie nie rozumiesz o czym piszę (głębokie nieporozumienie komunikacyjne), albo ja nie rozumiem czegoś (po to ten wątek m.in. by zrozumieć), albo piszę niezrozumiałym językiem, albo coś pomiędzy. Nie mam złej woli.



Nie rozróżniam tych dwóch pojęć: "znak", "symbol".
Mam braki w wiedzy. Jeżeli zechcesz podzielić się swoją wiedzą to możesz je uzupełnić wyjaśniając mi różnicę.



Nie widzę tu śladu bluźnierstwa. Sumienie nawet nie drgnęło. Ale możesz mi udowodnić, że to jest otarcie się o bluźnierstwo. A może jesteś przewrażliwiony na punkcie zwykłych rozważań intelektualnych na ważne tematy, gdy ja nie mam złych intencji. ""Już to widzę jak się Bóg Ojciec z Jezusem obraża o żart z ryżem i makaronem."" Nie bardzo.

Może fragment Modlitwy Eucharystycznej Ci pomoże:
On to za sprawą Ducha Świętego stał się człowiekiem, *narodził się z Maryi Dziewicy * i był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu
...

Jak siadał przy stole i sobie jadł, to jadł jak każdy człowiek. Ze zjedzonym pokarmem działo się dokładnie to samo, co u każdego człowieka.
Tyle i aż tyle.

Odnosząc się do teologii katolickiej, to przyjmując dosłownie, powtarzam dosłownie to co Pan Jezus mówił w wieczerniku o jedzeniu ciała musisz uznać, że jego ciało było zbudowane z ciasta chlebowego.
Tylko wtedy dosłowne rozumienie jego słów ma sens.

Jecie chleb <--> to moje ciało <--> jestem zbudowany z ciasta chlebowego
Można to czytać w obie strony.
Taki ciastolinowy Pan Jezus.
Gdyby uczniowie chociaż dostali do zjedzenia mięso baranka, to miałoby to więcej sensu niż zjadanie chleba.
Jednak nie mogli jeść mięsa, bo to był Dzień przaśników, kiedy na kolację jedzono niekwaszony chleb.
To zaś wskazuje na symbolikę chleba i wina.

Chleb nie stał się więc ludzkim mięsem, więc żadna transsubstancjacja nie miała miejsca.
W kielichu nie było krwi, bo Prawo Mojżeszowe zakazywało picia jakiejkolwiek krwi - bez wyjątku, a Jezus wypełnił Prawo doskonale aż do śmierci na krzyżu, bo nawet tam stał się przekleństwem zgodnie z Prawem.

W świetle Listu do Hebrajczyków transsubstancjacja również nie istnieje, gdyż ofiara Golgoty została złożona raz na zawsze. Tak więc ani ostatnia wieczerza się nie powtarza, ani ofiara krzyża się nie powtarza. I Pan Jezus niczego już nie rozdaje.
Ciało Pana Jezusa było w całości przeznaczone na krzyż, aby w nim potępić grzech, a krew trafiła na ołtarz w niebiańskiej świątyni, aby dokonać nią wiecznego odkupienia.
Tak więc to co się dzieje podczas mszy nie ma nic wspólnego z ofiarą krzyża.
To magia.

Tak więc Biblia podając fakt, że Pan Jezus nie złamał Prawa Mojżeszowego
oraz Listem do Hebrajczyków zamyka/obala sprawę transsbstancjacji raz na zawsze.
Z mojej strony jest więc po temacie.

Jest bardzo charakterystyczne, że Gregor, aby w ogóle móc polemizować z nauką Kościoła na temat Eucharystii, musi ją całkowicie wykrzywić (inaczej, w świetle Biblii, nie ma szans).

Sporo to mówi zarówno o trwałości i prawdziwości nauki Kościoła, jak i o braku uczciwości Gregora w tym, co uprawia tu na forum.

Owa "prawdziwość" nauki katolickiej opiera się na pogańskiej filozofii arystotelesowskiej, która mówiła o niewidocznej istocie (substancji) przedmiotu.
To co widoczne (chleb, opłatek, wino) to tzw. "przypadłość" - wygląd, smak, zapach itp. Pod nią kryje się istota rzeczy - "substancja", której nie jesteśmy w stanie dojrzeć.
Stąd też powstał termin "transsubstancjacja" - czyli przemiana tego co nie widoczne w coś innego. Tak więc wino w swej przypadłości jest winem, ale co do substancji zamienia się w krew.

Tak więc w eucharystii mamy do czynienia z pogańskim/filozoficznym/arystotelesowskim przeistoczeniem, o którym w Biblii nie ma mowy.
A taka "prawdziwa" nauka katolicka robi ludziom jajecznicę z mózgu używając terminu "sakramentalny" - czytaj magiczny.

Prawdziwy pokarm dla ducha był i jest duchowy, a nie fizyczny - i o tym Biblia świadczy.

I tu klasyczne pytanie:
Co to jest "Duch"?

(Czy uzyskamy od Protestanta "z amnezją" niewykrętną odpowiedź, która nie sprowadza się do bełkotu, cytowania Biblii bez interpretacji plus "trzeba mieć magię by zrozumieć"?)

Czytam tu słowo "Duch" - pisane z dużej litery.
Ja pisałem o duchu - z małej litery.

Może sprecyzuj bardziej, bo nie zamierza się domyślać co "poeta" miał na myśli.

Opisz to co istnieje w Twojej teologii.
Resztę napisz, że nie ma.
Duch, duch, Dusza, dusza.

Człowiek poza ciałem, które ma z tych rzeczy?
A Bóg?
A Jezus wcielony?

Powtórzę: jak wyjaśnisz swoje zdanie:

Czekam...

To poczekasz, bo nie chce mi się bawić w Twoje przedrzeźnianki.